Po awansie do finału Roland Garros Iga Świątek podziękowała swojej psycholog. Daria Abramowicz pomogła jej zmierzyć się z presją obrończyni tytułu, na którą patrzą miliony w Polsce i na świecie. 22-letnia Polka jest globalną ikoną sportu, a to ciężar, który bardzo trudno dźwiga się na korcie. W pierwszych czterech rundach wielkoszlemowego turnieju oddała rywalkom zaledwie 9 gemów. Część dziennikarzy narzekała, że w jej meczach nie ma nawet szczypty dramaturgii.

Reklama

Muchova postawiła ekstremalnie trudne warunki

Ale dramaturgia przyszła. "Jest 2:2, a po chwili przegrywasz 2:6. Z Igą tak już jest" - mówiła komentatorka katarskiej stacji "beIN Sports" po pierwszym secie półfinałowego starcia z Brazylijką Beatriz Haddad Maią. Drugi był thrillerem, zakończonym tie-breakiem 9-7. Iga wygrała, będąc pod dodatkową presją. Finał był jeszcze bardziej zażarty. Jeśli Polka może wyciągnąć z niego naukę, to tę, że gwarancji zwycięstwa nie daje nawet 9 wygranych z 11 rozegranych gemów.

Karolina Muchova to rywalka klasy znacznie wyższej niż wskazuje jej ranking (43 WTA). 26-letnia Czeszka byłaby znacznie wyżej, gdyby nie kontuzje. Przed rokiem kończyła Roland Garros płacząc po urazie, teraz łzy radości trwały do finału, w którym długo odbijała się od ściany. Przy stanie 2:6, 0:3 zareagowała jak mistrzyni, stawiając Idze ekstremalnie trudne warunki. Łzy Polki po zwycięstwie były mieszaniną wyczerpania, radości i ulgi.

Reklama

Po turniejach w Madrycie i Rzymie, można się było zastanawiać kto jest królową kortów ziemnych? W Paryżu, gdzie gra się o tytuł wielkoszlemowy, przyszła odpowiedź. Najbardziej obawialiśmy się dwóch rywalek: zwyciężczyni Australian Open Aryny Sabalenki, która pokonała Igę w finale w Madrycie. Białorusinka udowodniła wtedy sobie, że może tego dokonać nawet na nawierzchni ceglanej. Różni je tak wiele, ale Polka przyznaje, że ta rywalizacja ją nakręca, czyni lepszą.

Sabalenka nie zajęła miejsca Świątek

Reklama

Niecierpliwi przebąkiwali o kompleksie Igi wobec Jeleny Rybakiny. Z Rosjanką w barwach Kazachstanu Polka przegrała w Australian Open, w Indian Wells i na mączce w Rzymie, kiedy w deszczu zmogła ją kontuzja. Wydawało się wtedy, że tak Sabalenka, jak Rybakina uzyskały nad Świątek przewagę psychologiczną. Roland Garros jest jednak królestwem Polki. Ani Sabalenka, ani Rybakina do meczu z Igą nie dotrwały. Białorusinka przepadła w półfinale, Rosjanka przegrała z kontuzją w III rundzie.

W stolicy Francji Sabalenka miała szansę odebrać Polsce numer 1 w rankingu WTA - Iga utrzymuje go od 62 tygodni. Zapewne wyprzedzi Simonę Halep, która prowadziła przez 64 tygodnie i zajmuje 11. pozycję w klasyfikacji wszech czasów. Największe Steffi Graf i Serena Williams były liderkami 186 tygodni, przypominam tym, którzy już teraz szukają dla Igi miejsca w historii.

Świątek lepsza od Djokovicia

Ma na to wiele lat. Swój pierwszy turniej wielkoszlemowy Novak Djoković wygrał w wieku 20 lat, drugi dopiero trzy lata później, dziś walczy o 23.

Patrzyłem na piątkowy półfinał: Djokovicia i Carlosa Alcaraza, których dzieli 16 lat. Serb grał z 20-letnim numerem 1 rankingu ATP, któremu marzy się zastąpienie Rafy Nadala. Tenis jest nieprzewidywalny, to ciało weterana lepiej zniosło morderczy wysiłek. Jest młody, wspaniały, wygra ten turniej jeszcze wiele razy - komentował Djoković. Dokładnie te same komplementy popłynęły z ust Nadala po wygranym finale Australian Open 2022 roku z Rosjaninem Daniłem Miedwiediewem. Obaj giganci szanują swoich następców, ale konsekwentnie trzymają ich z dala od szczytu. Przegrywają inne turnieje, ale w wielkoszlemowych, gdy presja jest największa, dominują.

Iga wdarła się na szczyt, wykorzystując kryzys rywalek starszych od siebie. Do tego potrzeba klasy, odwagi i trochę szczęścia. Dziś ma cztery triumfy w Wielkim Szlemie, cztery razy więcej niż Djoković w jej wieku. Przyszłości nie sposób przewidzieć, ale wysoce prawdopodobne jest, że nie wygrała w Paryżu ostatni raz.

Polka w "10" najlepszych w historii

„Step by step” - czyli krok po kroku - napisała Iga po jednym z meczów w Paryżu. To oczywiste, że 22-latka koncentruje się na najbliższej rywalce i nawet przez myśl jej nie przejdzie, by cokolwiek podsumować. Ale ona już ma miejsce w historii. Pierwszy raz od 2007 roku zawodniczka obroniła tytuł na kortach Rolanda Garrosa. 16 lat temu dokonała tego Justine Henin, która wygrała turniej trzeci raz z rzędu i czwarty w pięciu poprzednich latach. Wcześniej tytuły w erze Open broniła w Paryżu Steffi Graf, Monica Seles, Chris Evert i Margaret Smith Court. Evert ma siedem zwycięstw w Roland Garros, wywalczonych w 12 lat. Trzeci triumf Igi w Paryżu winduje Polkę do dziesiątki najlepszych w historii turnieju, obok Sereny Williams, Monicy Seles, Arantxy Sanchez Vicario.

Mnie ujęła dojrzałość i mistrzostwo 22-latki. W kluczowych momentach półfinału i finału Iga potrafiła rzucić na kort swój najlepszy tenis. Udźwignęła odpowiedzialność, gdy sytuacja najbardziej tego wymagała. Ani przez chwilę nie poddała się zwątpieniu. Ani euforii. W III rundzie, kiedy rozbiła Chinkę Xinyu Wang 6:0, 6:0 poprosiła ironicznych dziennikarzy o szacunek dla swoich rywalek. Bez szacunku dla innych, nie ma sportu na najwyższym poziomie.

Zwycięstwo należy do najwytrwalszych - motto zapisane na korcie centralnym Paryża pasuje do Polki. Można mieć talent, siłę, technikę, umiejętności i pracowitość, ale bez odporności na ból i wytrwałości nie da się sięgać szczytu.

Dariusz Wołowski