Świątek broni Fissetta i Abramowicz

Świątek największe sukcesy osiągnęła pod okiem Tomasza Wiktorowskiego. Ta współpraca jednak dobiegła końca. Od października 2024 trenerem najlepszej polskiej tenisistki jest Wim Fissette. Jak na razie ten duet nie może pochwalić się wynikami na miarę oczekiwań. Polka do swojego dorobku nie dopisała żadnego triumfu.

Reklama

Gołym okiem widać, że Świątek od początku sezonu jest daleka od swojej najlepszej dyspozycji. Gdy nie idzie jej na korcie często pojawia się frustracja. Krzyki, uderzanie rakietą o nawierzchnię i nerwowa gestykulacja stają się coraz częstszym obrazkiem. O kłopoty ze sferą mentalną i formą psychiczną naszej tenisistki kibice i eksperci obarczają winą Darię Abramowicz. Osobista psycholog wiceliderki światowego rankingu nie odstępuje jej na krok, a efektów jej pracy kompletnie nie widać, bo Świątek, gdy mecz nie toczy się po jej myśli rozsypuje się jak domek z kart.

Świątek jednak broni zarówno swojego nowego trenera jak i Abramowicz. Tenisistka nie szuka kozłów ofiarnych i nie przerzuca winy za wyniki poniżej oczekiwań na osoby ze sztabu. Można powiedzieć, że wszystko bierze na siebie. 23-latka z Raszyna w rozmowie z "WP SportoweFakty" jasno daje do zrozumienia, że nagonka jaka pojawiła się na Fissetta i Abramowicz jest irytująca i krzywdząca.

Reklama

Życie rodzinne ma wpływ na wyniki Świątek

Świątek kategorycznie odrzuca insynuacje, że za jej gorszą dyspozycję niż choćby rok temu odpowiedzialny jest obecny szkoleniowiec.To bardzo surowe i niesprawiedliwe stwierdzenie. Ja mogę patrzeć na trenera tylko z własnej perspektywy, czyli jedynej słusznej dla siebie, a więc tego, jak wygląda nasza praca na co dzień. Gorsze wyniki zbiegły się w czasie z wieloma innymi wyzwaniami ostatnich miesięcy, także w życiu rodzinnym. Znalazłam się na etapie kariery, w którym muszę przeformułować myślenie o sobie. Nie czuję się już młodą zawodniczką, w sensie obecności w tourze. Jestem ustatkowana na swojej pozycji w tenisie. Paradoksalnie to jest zmiana, do której muszę się dostosować. Używam więc zdobytego doświadczenia w tym kolejnym etapie, ale moja gra jest także dobrze znana przeciwniczkom, więc szukam nowych rozwiązań. Trener natomiast nie gra. Nie zmieniłam swojego tenisa tak bardzo, że nagle prezentuję niższy poziom czy nie mam mocnych stron. Po prostu za mną są takie tygodnie i turnieje, że nie zagrałam najlepiej niektórych poszczególnych meczów. To jednak nie zmienia faktu, że pracujemy z Wimem nieustannie - zaznacza nasza tenisistka.

Świątek skarży się na media

Świątek w rozmowie z "WP SportoweFakty" zdradziła, że irytują ją nagłówki mówiące o jej kryzysie psychicznym. Tenisistka podkreśliła, że takie osądy są krzywdzące nie tylko dla psycholog Darii Abramowicz, ale przede wszystkim dla niej samej.

Dziennikarze oceniają te zmienne, komentując jednocześnie całą moją psychikę. A to są odmienne sprawy. Brak odpowiedniej koncentracji czy zarządzania energią podczas meczu nie świadczą od razu o kryzysie czy wręcz chorobie. Takie osądy są krzywdzące i przede wszystkim nieprawdziwe. Jestem zadowolona z momentu w życiu, w którym jestem. Czuję się szczęśliwa. Ostatnio nawet na konferencjach zaczęłam dostawać pytania o poczucie szczęścia albo dlaczego się nie uśmiecham. Przecież to, że zagrałam gorszy mecz, nie oznacza, że jestem we wspomnianej rozsypce, jak piszą media. Po prostu zagrałam gorszy mecz czy turniej - wyjaśnia Świątek.

Świątek podała przyczynę gorszej formy

Najlepsza polska tenisistka dała jasno do zrozumienia, że nie zamierza kończyć współpracy z Abramowicz, bo nadal jej ufa, tak samo jak całemu swojemu sztabowi. To gdzie w takim razie leży przyczyna gorszych wyników?

Według Świątek winny jest jej... perfekcjonizm.Zdarza się czasami w tym sezonie, że odwołuję się do nie do końca realistycznej, powiedziałabym idealnej, wizji tego, jak wspaniale czułam się w poprzednich latach. A to jest fałszywy obraz, który od razu buduje zbyt wysokie oczekiwania. Kolokwialnie ujmując temat – odpalił się we mnie perfekcjonizm. Obecnie większość mojej koncentracji w sferze mentalnej polega na tym, aby nim odpowiednio zarządzić i myślę, że idę w dobrą stronę. Czasem mam bardzo sprecyzowane, wysokie oczekiwania wobec siebie, jak powinnam zagrać w danym meczu, a to bardzo przeszkadza na korcie - tłumaczy na łamach "WP SportoweFakty" Polka.