Drużyna trenera Bogdana Wenty przysparza kibiców o mocne bicie serc, ale kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. Losy meczu ze Szwecją rozstrzygnęły się w samej końcówce, a przed przerwą długimi fragmentami to rywale dominowali.

W pierwszej połowie Polacy prowadzili tylko dwa razy. Najpierw w szóstej minucie kontrę skutecznie zakończył Tomasz Tłuczyński, a tuż przed zejściem do szatni ten sam zawodnik zdobył gola z rzutu karnego i było 15:14 dla biało-czerwonych.

Reklama

Wcześniej mecz nie układał się po myśli trzeciej drużyny świata. Szwedzi zaskoczyli polską defensywę szybką i urozmaiconą grą, co przyniosło im prowadzenie 8:4. Po drugiej stronie boiska z kolei mnożyły się błędy, a wiele rzutów, m.in. Karola Bieleckiego i Krzysztofa Lijewskiego, zostało zablokowanych.

Przełom nastąpił wraz z pojawieniem się na boisku Tomasza Rosińskiego. Najmniej doświadczony z kadrowiczów "pociągnął" zespół. Szybko zdobył dwa gole i konstruował skuteczne akcje. Przy stanie 8:9 Sławomir Szmal obronił rzut karny, a Marcin Lijewski zdobywając jedyną jak dotąd bramkę w turnieju doprowadził do remisu.

Reklama

Początek drugiej połowy to mozolne budowanie przewagi przez polski zespół. Grając w przewadze trafił Karol Bielecki, a na 18:15 podwyższył chwilę później Mateusz Jachlewski. Dwukrotnie w bramce błysnął w tym okresie gry Sławomir Szmal, który nie pozwolił się pokonać w sytuacjach sam na sam. Po trafieniu Bartłomieja Jaszki było 21:17 i wydawało się, że Polacy kontrolują przebieg spotkania.

Chwila dekoncentracji wiele ich jednak kosztowała, gdyż w 49. minucie zegar w Olympiahalle w Innsbrucku ponownie wskazywał remis - 22:22. Wtedy sprawę wzięli w swoje ręce młodsi w dwóch reprezentacyjnych rodzeństwach - złą passę drużyny przełamał trafieniem z drugiej linii Krzysztof Lijewski, a następnie trzy kolejne akcje skutecznie wykończył Michał Jurecki.

Cztery gole przewagi na 150 sekund przed końcem oznaczały drugie zwycięstwo polskiego zespołu. Przekonani byli też o tym ich kibice, z których kilku z wielką biało-czerwoną flagą rozpoczęło rundę honorową po trybunach.

Reklama

"Mecz życia" rozegrał w środę Tomasz Rosiński, który zdobył sześć bramek i długo utrzymywał stuprocentową skuteczność rzutów. Dzielnie wspierał go Michał Jurecki, który w zdobywaniu goli z lewego rozegrania zastąpił słabiej dysponowanego w ataku Bieleckiego. A klasą dla siebie był Szmal. 47 procent udanych interwencji jest najlepszym komentarzem do jego postawy.

Polska: Sławomir Szmal - Tomasz Rosiński 6, Michał Jurecki 6, Bartosz Jurecki 3, Karol Bielecki 3, Tomasz Tłuczyński 2, Patryk Kuchczyński 2, Mateusz Jachlewski 2, Bartłomiej Jaszka 1, Krzysztof Lijewski 1, Marcin Lijewski 1, Mariusz Jurasik 0, Artur Siódmiak 0, Daniel Żółtak 0, Mariusz Jurkiewicz 0

Szwecja: Mattias Andersson, Dan Beutler, Johan Sjoerstrand - Kim Andersson 4, Mattias Gustafsson 3, Jonas Kaellman 3, Niclas Ekberg 3, Fredrik Petersen 3, Lukas Karlssson 2, Fredrik Larsson 2, Robert Arrhenius 1, Oscar Carlen 1, Tobias Karlsson 1, Kim Du Rietz 1, Jan Lennartsson 0, Dalibor Doder 0

Karne minuty: Polska - 6, Szwecja - 16. Sędziowali: Nenad Nikolic i Dusan Stojkovic (Serbia). Widzów: 7500.