Działacze z RPA uznali - widać - że walka z prostytucją to walka z wiatrakami. Skoro zatem nie można czegoś zlikwidować, lepiej to zalegalizować - twierdzą zwolennicy akcji.

Policjanci popierają sportowych działaczy. Komisarz policji Jackie Selebi twierdzi wręcz, że legalizacja prostytucji uczyniłaby Mundial 2010 bezpieczniejszym. Zamiast biegać za parami uprawiającymi po kątach seks za pieniądze, mundurowi mogliby się skupić na ściganiu poważniejszych przestępstw - informuje serwis zczuba.pl.

Reklama

Pewien lewicowy polityk z RPA poszedł jeszcze dalej. "Słyszymy o tylu gwałtach, bo ludzie nie mają dostępu do prostytutek" - oznajmił. Musiał jednak za te słowa gorąco przepraszać swoje rodaczki.

A wszystko dlatego, że w RPA pomysł ma jednak więcej przeciwników niż zwolenników. Obywatele nie chcą frywolnego seksu, bo kojarzy im się on z upokorzeniem kobiet. A takiej ceny RPA płacić nie ma zamiaru. Przeciwnicy mają jeszcze inny mocny argument: pakt z diabłem przynosi tylko doraźne korzyści.