Nieobecność w jego kadrze Robbie’ego Keane’a jeszcze nie dziwi. Napastnik Liverpoolu ma kontuzję barku. Irlandczycy martwią się czym innym – że z Polską nie zagra Andy Reid. Nie dlatego, że jest bez formy. Wręcz przeciwnie. Pal licho, gdyby Reid rzeczywiście pokłócił się z Trapattonim (podobno Włoch był na niego wściekły, bo po jednym z meczów pomocnik Sunderlandu sobie popił). I tak prędzej czy później panowie by się pogodzili. Powód, dla którego 26-latek nie zagra z Polską jest nieco poważniejszy, bo świadczy o pewnym zdziwaczeniu Trapattoniego.

Reklama

"Reid myśli, że jest jakimś wyjątkowo dobrym piłkarzem. Kiedy nie gra, to popada w smutek. Łapie go jakaś nostalgia. Ja nie chcę takich kadrowiczów. Potrzebuję zawodników, którzy się uśmiechają. Jest mnóstwo piłkarzy, którzy nie grają w swoich klubach, a mimo tego śmieją się od ucha do ucha. To jest odpowiednie nastawienie! Takich ludzi będę powoływać. Ludzi z entuzjazmem" – powiedział Trapattoni na prowizorycznej konferencji prasowej (między schodami a recepcją) - czytamy w DZIENNIKU.

Czy 69-letni szkoleniowiec robił sobie żarty z irlandzkich dziennikarzy? Raczej nie. Niektórzy piłkarze przyjęli jego słowa z największą powagą. Ci, którzy przylecieli na zgrupowanie, śmieją się aż do przesady. A ci, którzy zostali po raz kolejny odstawieni (m.in. Joey O’Brien i Stephen Ireland), robią Trapattoniemu na złość. Mówią, że nawet jeśli Włoch następnym razem ich powoła, to oni mogą nie przyjachać. I robią to z uśmiechem.

"Takie jest życie" – wzrusza ramionami trener. "Nawet piłkarz, którego pomijamy przy powołaniach, powinien być szczęśliwy, że cały czas jest blisko tego powołania. Trzeba mieć odpowiednią mentalność".

Skoro Trapattoni odstawia część swoich najlepszych piłkarzy, to jak zamierza pokonać Polaków? Oczywiście na swój sposób. "Są dwie możliwości. Możesz wygrać albo z klasą albo po Irlandzku" – przekonuje Włoch. "Z jednej strony są Del Piero i Ronaldo, a z drugiej Roy Keane. Oczywiście mam piłkarzy z techniką na poziomie Del Piero, czy Baggio, ale nawet oni nie zawsze grali w kadrze, bo selekcjonerzy czasami potrzebują czegoś innego".

Reklama

Co to znaczy „czegoś innego”? - pyta DZIENNIK. Trapattoniego trudno zrozumieć. Mówi mieszanką angielskiego, włoskiego i niemieckiego. Gdy już jednak człowiek ją zrozumie, to i tak łapie się za głowę – czy jeden z najlepszych trenerów w historii akurat to miał na myśli? Nie powoła Reida, który od pięciu lat był w podstawowym składzie reprezentacji, bo może i przypomina Del Piero, ale selekcjoner woli piłkarzy w stylu Caleba Folana, bo biegają więcej niż przeciętny człowiek?

Tak, mniej więcej. Udało nam się dodzwonić do Trapattoniego. Zdania nie zmienił. "Cała Irlandia chce wyrwać ode mnie jakiś komentarz na temat meczu z Polską. Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia poza tym, że entuzjazm musi być" – powiedział Włoch. "A z ewentualną krytyką proszę wstrzymać się do środy".

No to może pochwalimy? W eliminacjach mistrzostw świata Irlandia zdobyła siedem punktów na dziewięć możliwych. Trapattoni więc już nie polewa boiska i ławki rezerwowych wodą święconą.