"Na początku 2003 roku burmistrz sprzedał działkę Listkiewiczowi, ale nam powiedział o tym dopiero po trzech miesiącach" - twierdzi radny gminy Dobiegniew, Ryszard Wiśniewski. I wtedy wyszło na jaw, że prezes PZPN kupił prawie półtora hektara gruntów, płacąc po 90 groszy za metr kwadratowy!



"Fakt" przyjrzał się działce Listkiewicza (prezes PZPN zapisał ją na żonę) w Chrapowie, 8 km od Dobiegniewa, na trasie Gorzów Wlkp. - Wałcz. Sąsiedztwo lasu, oczko wodne, elegancka zabudowa, teren ogrodzony płotem, tuż obok malownicze jezioro. Dzisiaj posiadłość prezesa PZPN warta jest co najmniej dziesięciokrotnie więcej - twierdzi gazeta.



Reklama

A ile była warta, gdy prezes ją kupował? "Mnie burmistrz rzucił na odczepnego cenę 3 złote za metr kwadratowy, ale od razu dodał, że ma poważnego kandydata na wygranie przetargu.

To był już podobno trzeci przetarg, tylko że nikt, poza Michałem Listkiewiczem, o nim nie wiedział!" - mówi gazecie oburzona Bogumiła Szremska, która od dawna starała się o nabycie tej nieruchomości.



Skąd taka łaskawość burmistrza dla prezesa PZPN? Być może ujęło go "przywiązanie" Listkiewicza do tamtejszego regionu, bowiem dwa lata wcześniej PZPN zaczął współfinansować turniej piłkarski Dobiegniew Cup. Tyle że związek łamie prawo, bo nie wolno mu przelewać pieniędzy na konta kontrolowane przez jednostki budżetowe, a turniej w Dobiegniewie organizuje urząd miasta i gminy. "I to jest skandal!" - mówi "Faktowi" Jan Nikonor, wychowawca młodzieży z Dobiegniewa.



"Turniej Dobiegniew Cup przynosił dochody, więc powołaliśmy stowarzyszenie z kontem bankowym. Ale pięć lat temu burmistrz Dobiegniewa, Kazimierz Błaszczyk, zabrał stowarzyszeniu prawo do organizacji turnieju i przeniósł jego konto do urzędu miasta i gminy. Złamał prawo, więc sprawę skierowaliśmy do prokuratury. I będziemy walczyli aż do skutku!" - podkreśla Jan Nikonor.



Jutro w dzienniku.pl kolejny artykuł z "Faktu" - o tym, jak jeden z sędziowskich obserwatorów otrzymał propozycję "nie do odrzucenia".