Były już "gwizdek" Grzegorz G. zameldowany jest w podwarszawskim Ursusie. Ale przez ostatnie pół roku mieszkał we wrocławskim areszcie przy Świebodzkiej. Został aresztowany raptem kilka dni po "Fryzjerze", jednak miał... lepszych adwokatów. Na ich wniosek i po decyzji litościwego sądu kilka dni temu wyszedł na wolność.

Grzegorz G. już 28 grudnia opuścił areszt ("Fryzjer" będzie w nim przebywał jeszcze co najmniej przez 3 miesiące). Kłopot w tym, że były drugoligowy sędzia nie może jeszcze zachłystywać się wolnością. Bo decyzję sądu stanowczo oprotestowała wrocławska prokuratura, zajmująca się korupcją w polskim futbolu. Jej zdaniem, Grzegorz G. to ważne ogniwo mafii ustawiającej wyniki ligowych meczów. Niektórzy twierdzą wręcz, że G. był łącznikiem między "Fryzjerem" a warszawską centralą PZPN. 5 stycznia sąd drugiej instancji ma rozpatrzyć odwołanie prokuratury. Możliwe, że Grzegorz G. ponownie trafi za kraty.

Czym zatem może zajmować się G. tuż po powrocie (być może tymczasowym) z aresztu do domu? Rodziną, mieszkaniem, przeglądem technicznym samochodu, a może przygotowaniami do podróży powrotnej do Wrocławia? "Fakt" nakrył fałszywego "gwizdka" w kolekturze. Co znaczy siła przyzwyczajenia do obstawiania wyników meczów. W naszej ekstraklasie to problem równie poważny jak korupcja. W lidze polskiej, niestety, przerwa zimowa wciąż trwa. Słabość do hazardu to u polskich sędziów cecha dość powszechna, więc G. w zastępstwie obstawił wyniki meczów ligi angielskiej. Grzegorz G. to hazardzista z krwi i kości, więc nawet gdy życie mu się wali, nie mógł odpuścić sobie typowania wyników. Może liczy na wysoką wygraną, którą będzie mógł przeznaczyć na opłacenie adwokatów.

Nasz bohater już wie, że do rozmów telefonicznych całkiem nieprzydatny jest... telefon komórkowy. Grzegorz G. nie jest samobójcą. Zdaje sobie sprawę, że prokuratura ma paskudny zwyczaj interesowania się billingami telefonów komórkowych ludzi zamieszanych w piłkarską korupcję. "Fakt" podpatrzył, z jaką ochotą skorumpowany Grzegorz G. korzysta z budki telefonicznej w Ursusie. Nasz bohater wybrał, jego zdaniem, bezpieczny środek komunikowania się z koleżkami. A pewnie ma ich wielu. Nie wątpimy, że są nimi przeważnie piłkarscy fachowcy. Ilu jest wśród nich ustawiających mecze hazardzistów?





Reklama