"Z osób, które zostaną jeszcze zatrzymane i przesłuchane przez prokuraturę wrocławską, niedługo będzie można utworzyć drugie takie walne zgromadzenie piłkarskiego związku" - powiedział do ponad 140 delegatów minister sportu Tomasz Lipiec. I była to najciekawsza wypowiedź, jaka padła wczoraj z trybuny zjazdowej w warszawskim hotelu Westin.

Reklama

Zgromadzenie PZPN, rozpoczęte w październiku, zostało szczęśliwie dokończone. Delegaci przyjęli wszystkie poprawki do nowego statutu związku, zaakceptowali zmienioną ordynację wyborczą. Obyło się to bez większego sprzeciwu, czy choćby polemiki ze strony tzw. terenu.

Niemal sielankową atmosferę, panującą na sali przez pierwsze dwie godziny, zmącił głos jednego z członków komisji statutowej. Zaproponował, by o doborze 60 delegatów, reprezentujących futbol amatorski na najbliższym zjeździe wyborczym, zadecydował obecny, 35-osobowy zarząd PZPN. Zgromadzeni pomysł przegłosowali. Zatem należy się spodziewać, że na wybory nowych władz związku przyjadą z kraju głównie koledzy obecnych szefów PZPN. Słowem - po staremu, towarzysze.

Tylko, że wciąż nie wiadomo, kiedy zjazd wyborczy PZPN się odbędzie! Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by jego termin został wyznaczony na czerwiec tego roku, po sądowej rejestracji nowego statutu. Ale...
"Panowie, było wiele zamieszania wokół poprawek do statutu. Trzeba było aż powołać specjalną komisję z udziałem FIFA i UEFA, a nadal nie wiemy, czy jest wola zebranych, by skrócić obecną kadencję władz PZPN. Zadecydujmy dziś, czy zjazd wyborczy ma się odbyć jeszcze w tym roku, czy może ustawowo dopiero w grudniu 2008 roku, kiedy zakończy się czteroletnia kadencja ludzi, dziś rządzących związkiem" - apelował do zebranych delegat Widzewa Łódź Zbigniew Boniek. Ale był to głos wołającego na puszczy. Również dlatego, że akurat z sąsiedniego pomieszczenia coraz intensywniej zaczęły dobiegać miłe dla podniebienia zapachy.

Reklama

Prezes Michał Listkiewicz (cytat dnia: „Moja dymisja się zbliża”) i spółka tradycyjnie zadbali bowiem, by tuż po zakończeniu obrad podjąć delegatów ucztą iście bizantyjską. Dlatego nikt prawie już nie słuchał kilkunastominutowego odczytu wiceprezesa Jerzego Engela. A ten zanudzał zgromadzonych prezentacją własnej, cudownej recepty na poprawę szkolenia w polskiej piłce.

"Pan prezes Engel proponuje rozwiązania, które spółka Ekstraklasa wdraża w życie już od ponad roku" - nerwowo nie wytrzymał prezes Ekstraklasy SA. Andrzej Rusko. Niestety, towarzystwo zebrane w Westinie nie kwapiło się do dyskutowania o poważnych sprawach. Zwłaszcza o wszechobecnej w polskim futbolu korupcji. Można było odnieść wrażenie, że nawet opublikowana w DZIENNIKU rozmowa ze skorumpowanym sędzią Robertem W. żadnym z przedstawicieli władz PZPN nie wstrząsnęła.

"Panowie! Nie możemy stąd wyjść i udawać, że nic się nie stało. My, jako zjazd, musimy zobligować zarząd PZPN albo Wydział Dyscypliny, żeby do 1 marca nałożyć sankcje na kluby zamieszane w aferę korupcyjną! Na podstawie dokumentów z prokuratury możemy ukarać te kluby sportowo. Tymczasem nic się nie dzieje. No, prawie nic, bo panowie z Wydziału Dyscypliny odsuwają rozliczenie tej afery na koniec sezonu. To absurd! PZPN tak postępując, tylko się ośmiesza" - argumentował Boniek.

"Postulaty Zbyszka Bońka zapewne uwzględni komisja wniosków i uchwał" - stwierdził w rozmowie z DZIENNIKIEM Grzegorz Lato, przed laty niemal równie wielki piłkarz jak Boniek. Ale i Lato chyba był pod zbyt dużym wrażeniem zapachów, dochodzących z kuchni hotelu Westin... Jak więc mawia Jan Tomaszewski - zjazd w sprawie konsumpcji, a nie korupcji.