Debel to oczywiście wydarzenie drugorzędne w każdym, również wielkoszlemowym turnieju, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. A nam po katastrofie Agnieszki Radwańskiej pozostały już tylko deblowe emocje. Jans i Rosolska zarobiły w Paryżu zawrotną jak na swoje dotychczasowe apanaże sumę - po 3350 euro na głowę.
Dokonały przy okazji historycznego wyczynu, bo jeszcze nigdy polskiemu deblowi kobiecemu nie udało się przejść pierwszej rundy na Roland Garros. Światowa prasa o tym nie wspomni, ale o przegranej Juana Carlosa Ferrero z Michaiłem Jużnym (7:6, 6:7, 2:6, 2:6) napisze na pewno. Hiszpan zwyciężał w Paryżu i to wcale nie tak dawno - w 2003 roku.
Spodziewano się wtedy długiego panowania Juana Carlosa na kortach ziemnych, tymczasem Ferrero musiał abdykować z powodu kontuzji i teraz nie może jakoś powrócić na tron. Jest już zdrowy, jest wciąż młody (27 lat), ale gra odrobinę słabiej niż w okresie świetności. Ta odrobina ma ogromne znaczenie w meczach z tak zawziętymi i mocnymi fizycznie rywalami jak Jużnyj. Rosjanin posługuje się rakietą z wprawą syberyjskiego drwala, choć nie obce są mu również finezyjne zagrania.
Ta sama światowa prasa spekuluje już, kto wygra oczekiwany tu powszechnie finał: Roger Federer czy Rafael Nadal. Wśród przepytywanych w tej kwestii znawców znalazł się m.in. John McEnroe, który powiada, że w przypadku Szwajcara drzwi prowadzące do zwycięstwa zaczynają się powoli zamykać. Jeśli Roger nie wygra teraz, kiedy jest w pełni sił i kiedy mu jeszcze bardzo na tym zależy, podzieli los Pete'a Samprasa i zacznie przyjeżdżać do Paryża tylko po to, by odpaść w pierwszej lub drugiej rundzie.
Na razie Federer próbuje przed te uchylone drzwi jakoś si wcisnąć. W piątek pokonał w drugiej rundzie Włocha Potito Starace 6:2, 6:3, 6:0. Grał nierówno, tracił na długie chwile koncentrację. W meczu z Jużnym, bo właśnie z Rosjaninem zmierzy się Szwajcar w 1/16 finału, takie momenty słabości będą już bardzo niewskazane.