Podczas obrad otworzono kopertę z ofertą tylko jednego kanału, Canalu+. Konkurencyjna propozycja Polsatu dotarła do siedziby Ekstraklasy S.A w piątek dwadzieścia minut po czasie. Dlatego ostatecznie uznano ją za nieważną.

W ten sposób obecni na sali poznali szczegółowo tylko pismo od stacji, która obecnie pokazuje ligę. Nikt za to nie wie, jakie warunki proponował Polsat, który - w związku z anulowaniem konkursu - może wystartować w jego powtórce. Zbigniew Koźmiński z PZPN sugeruje, że ludzie Zygmunta Solorza celowo spóźnili się ze złożeniem swojej propozycji.

Reklama

"Do sprytnych szefów Polsatu na pewno dotrą teraz dokumenty z Canalu+. W ten sposób będą mieli możliwość poznania planów konkurenta i przeskoczenia go. To wszystko wygląda z boku nieco podejrzanie. Dlaczego tak się stało? Może dlatego, że prezes Ekstraklasy S.A. Andrzej Rusko wywodzi się ze środowisk polsatowskich, które nadal są mu bliskie?" - odpowiada uczestniczący w spotkaniu Zbigniew Koźmiński z PZPN.

"Jestem zdziwiony unieważnieniem konkursu. Nasza oferta była bowiem bardzo atrakcyjna finansowo i merytorycznie. Dostarczyliśmy 50 stron dokumentów, w których opisywaliśmy szczegółowo nasze plany. Naprawdę nie było do czego się przyczepić" - mówi szef sportu w Canal+ Jacek Okieńczyc. I dodaje: "Teraz czekam na pismo z wyjaśnieniami od Ekstraklasy S.A., w którym dokładnie opisze się co było nie tak z propozycją Canal+. A jeśli sytuacja o której wspomina pan Koźmiński rzeczywiście miała miejsce, to jest to dla nas po prostu smutne i niezrozumiałe. Firmie, która pokazuje ligę od lat należy się troszkę wiecej szacunku" - przekonuje w rozmowie z DZIENNIKIEM.

Reklama

Szefowie Canalu+ czują się oszukani, bo jak tłumaczą anonimowo pracownicy stacji, wszyscy w niej byli przekonani, że na placu boju pozostaną wraz z Polsatem. Zakładali więc, że nawet jeśli konkurs nie zostanie rozstrzygnięty, to i tak odsłonią się obie firmy. A tak karty wyłożyła tylko stacja Okieńczyca...

DZIENNIK ustalił, że stacja Okieńczyca oferowała za prawa do ligi 100 mln złotych rocznie, czyli dwa razy tyle co dotychczas. Ekstraklasa S.A. nie przyjęła tych warunków, bo jej szefowie domagali się 50 mln złotych więcej.

Kto ostatecznie dostanie prawo do pakietu głównego, zapewniającego pokazywanie ekstraklasy? "Nowy konkurs odbędzie się po 15 stycznia" - zdradza rzecznik Ekstraklasy S.A. Adrian Skubis. W Canal+ słychać pogłoski, że stacja jest gotowa dopłacić jeszcze kilka milionów, choć na pewno nie tyle, ile chciałaby otrzymywać Ekstraklasa S.A.

Reklama

Co stanie się jeśli żaden z dwóch kanałów nie wygra konkursu? Mówi prezes Rusko: "Wówczas sami będziemy produkować i sprzedawać sygnał z każdej kolejki do poszczególnej stacji lub też wybierzemy drugie rozwiązanie. Jakie? Stworzymy własny kanał o nazwie, powiedzmy, Ekstraklasa S.A. Mamy na to siedem miesięcy, spokojnie zdążymy ze wszystkimi detalami".

W środę nie sprzedano też tzw. pakietu czterech spotkań w telewizji otwartej obejmującego pierwszy i ostatni mecz każdej rundy. Za to bardzo blisko sfinalizowania są pakiety: magazynu ligowego (będzie tylko w jednej stacji, a nie jak początkowo przypuszczano w kilku), news (czyli pokazywania bramek w serwisach informacyjnych) oraz internetowego (gole i skróty spotkań w sieci). Rusko nie podał jednak nazw mediów, które mogą je kupić.