"Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj zagraliśmy po raz ostatni. Piłkarze są już u kresu wytrzymałości. Od kilku miesięcy sytuacja w klubie jest dramatyczna, jednak nie wszystkim zależy na tym, by to zmienić. W takich warunkach nie można dłużej funkcjonować" - powiedział po meczu trener ŁKS Grzegorz Wesołowski.
Piłkarze ŁKS zgodnie podkreślają, że założenie na rozgrzewkę koszulek z napisem "Ostatni mecz?" było z ich strony aktem desperacji i zarazem bezsilności wobec tego, co dzieje się w klubie. Dodają, że pytanie z koszulek to zarazem apel do dwóch udziałowców, by wyrazili zgodę na upublicznienie wyników audytu przeprowadzonego w piłkarskiej spółce na zlecenie władz Łodzi.
"Władze miasta wyraziły gotowość przejęcia akcji spółki i przekazania ich inwestorowi, który będzie w stanie utrzymać klub. Niestety, tylko jeden z trzech udziałowców wyraził zgodę na upublicznienie wyników audytu przeprowadzonego przez miasto. Nie zgodziła się na to pani Goszczyńska i pan Wróblewski" - poinformował kapitan zespołu Marcin Adamski, który kilkanaście dni temu na jednej z konferencji prasowych domagał się od Daniela Goszczyńskiego, pełnomocnika Ilony Goszczyńskiej, przekazania władzom miasta akcji spółki za symboliczną złotówkę. Tego samego domagają się również pozostali piłkarze ŁKS. Ich zdaniem, tylko natychmiastowe przekazanie miastu akcji spółki za symboliczną złotówkę może uratować klub.
"Gramy i chcemy grać dalej, choć trzeba w tym miejscu zadać pytanie, jak długo można grać za darmo? Nasza wytrzymałość też ma swoje granice" - powiedział bramkarz ŁKS Bogusław Wyparło.Obecnie łódzki zespół zajmuje siódme miejsce w tabeli 1. ligi.