28-letni Bradley jest mistrzem świata WBO w wadze junior półśredniej, ale stawką potyczki będzie pas tej samej federacji, ale w kategorii półśredniej, należący obecnie do Pacquiao. Pięściarz z Kalifornii, noszący przydomek "Pustynna burza", jest niepokonany w gronie profesjonalistów (bilans 28-0), zaś Pacquiao, który karierę sportową łączy z działalnością w parlamencie, do tej pory wygrał 54 walki, trzy przegrał (ostatnio w 2005 roku), a dwie zremisował.
Informacja o zakontraktowaniu konfrontacji Pacquiao-Bradley znów oddala w czasie walkę Filipińczyka z innym amerykańskim zawodnikiem Floydem Mayweatherem Jr. O obu mówi się, że należą do najlepszych bokserów globu bez podziału na wagi. Mayweather zaplanował na 5 maja bój z Portorykańczykiem Miguelem Cotto. Walki swego niedoszłego rywala nie obejrzy na żywo, bowiem 1 czerwca musi stawić się w... więzieniu, aby odbyć trzymiesięczny wyrok za znęcanie się nad byłą przyjaciółką.
Pacquiao bardzo poważnie traktuje potyczkę z Bradleyem i zapowiada, że w najbliższych miesiącach skoncentruje się tylko na boksie. 33-letni "PacMan" sprzedał swe udziały w nocnym klubie i kasynie w Manili, ponieważ chce się wycofać z biznesu. Chcę być ambasadorem dobrej woli w kościele katolickim - stwierdził.
Na temat walki z Bradleyem powiedział: "On bardzo fauluje, uderza głową i łokciami". Na ripostę długo nie trzeba było czekać. Nasza walka nie będzie dla Pacquiao spacerkiem po parku. Jestem młodszy, silniejszy i szybszy od Meksykanina Juana Manuela Marqueza, z którym miał niedawno problemy - odparł Amerykanin.