Prawie 34-letni Fury, którego rekord w zawodowym boksie to 31 wygranych, w tym 22 przez nokaut, i jeden remis, w październiku sukcesem zakończył trylogię z Amerykaninem Deontayem Wilderem. Urodzony na Jamajce jego rówieśnik Whyte w marcu 2021 zdobył tytuł tymczasowy WBC, a w październiku nie doszło do jego pojedynku ze Szwedem Otto Wallinem. Zamiast wyznaczać jej nowy termin władze federacji zdecydowały, żeby dopuścić oficjalnego pretendenta od razu do walki z Furym.
Fury i Whyte stanęli twarzą w twarz
W środę obaj bokserzy spotkali się na konferencje prasowej, stanęli twarzą w twarz, uścisnęli sobie dłonie i wypowiadali się z o sobie z olbrzymim szacunkiem. Nic dziwnego, gdyż znają się od lat, pozostają w dobrych relacjach, a Whyte w przeszłości był sparingpartnerem Fury'ego.
On jest wielkim wojownikiem, dobrym, solidnym pięściarzem, ale przede wszystkim dobrym człowiekiem. W ringu jest twardy, do tego dysponuje mocnym ciosem, wielu rywali już znokautował - powiedział Fury o Whycie, który jako zawodowiec odniósł 28 zwycięstw i doznał dwóch porażek.
Jak dodał, atutem Whyte'a jest duże doświadczenie w walce, gdyż w przeszłości rywalizował zarówno jako kickbokser, jak i zawodnik MMA.
Bez wątpienia zasługuje na duży szacunek. Zapewniam, że właśnie z tego względu trenowałem tak ciężko, jak przed pojedynkami z Wilderem czy Władimirem Kliczko czy każdym innym. Żadnej taryfy ulgowej, żadnych wymówek. Jestem w świetnej formie, miałem udane sparingi, dobrze jadłem, jestem nawodniony, przyjmowałem odpowiednie witaminy - tłumaczył mistrz.
Zobaczycie w ringu najlepszą wersję Tysona Fury'ego - podkreślił.
Whyte przyznał, że długo czekał, by otrzymać szansę walki o prestiżowy tytuł i zamierza ją wykorzystać.
Jestem gotów, by wyjść do ringu, wykonać zadanie, zabrać pas i... zniknąć. Nie boję się ryzyka, bo całe życie musiałem je podejmować, by znaleźć się w tym miejscu, w którym dziś jestem - zaznaczył pretendent.
Obyło się bez awantury
Bokserzy zachowali powagę i prześcigali się we wzajemnych komplementach, natomiast gorąco zrobiło się między ojcem Fury'ego - Johnem i bratem Whyte'a - Deanem. Sytuację załagodzili... główni bohaterowie spotkania, którzy odgrodzili antagonistów i po chwili po raz kolejny na znak szacunku podali sobie ręce.
Ludzie oczekują po takich konferencjach wielkiego zamieszania, chcą słychać krzyki, wyzwiska, widzieć rękoczyny, ale tym razem pozwólcie, że wszystko rozstrzygnie się w ringu. Pozwólcie nam powalczyć i cieszcie się tym, jak my. Awantury nie są nam do niczego potrzebne - rozładował atmosferę Fury.
Fury idzie na sportową emeryturę
Zwany "królem Cyganów" pięściarz kilka dni wcześniej zapowiedział, że po walce z Whyte'em przejdzie na sportową emeryturę.
Wiem, że nikt mi nie wierzy, bo wszyscy sądzą, że chodzi mi o kasę, ale ja odchodzę i koniec. Nie mam już nic do udowodnienia, zrobiłem swoje i wystarczy - przekonywał.
Po raz kolejny także potwierdził, że nie jest zbyt zainteresowany walką z innym brytyjskim bokserem Anthonym Joshuą.
On już nie jest "dziewicą", został już pobity, więc taki pojedynek specjalnie mnie nie elektryzuje - przyznał Fury.
Promotor Frank Warren wyłożył na stół ponad 40 mln dolarów. Fury ma zagwarantowane prawie 30 mln z tej puli, a Whyte ponad siedem. Na zwycięzcę czeka jeszcze dodatkowy bonus w wysokości czterech milionów.
W karcie walk gali na reprezentacyjnym piłkarskim obiekcie Anglii są nazwiska dwóch Polaków. Daniel Bociański ma się zmierzyć z przyrodnim bratem Tysona Fury'ego - Tommym, a Michał Ciach z innym Brytyjczykiem Karolem Itaumą. Oba pojedynki odbędą się w kategorii półciężkiej.