"Chodzi nam o to, by zostały wszczęte odpowiednie kroki w stosunku do Mosleya jako człowieka i jako prezydenta FIA. Ten skandal odbije się na całym sporcie motorowym. Oczekujemy konkretnej reakcji odpowiedzialnych za to gremiów FIA" - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu na co dzień rywalizujących ze sobą marek samochodowych.

Reklama

Nie tylko Mercedes i BMW domagają się stanowczych działań. Również Honda uważa, że FIA powinna jak najszybciej zareagować. "Wymagamy, by poważnie zajęto się całą sprawą. Nie można tego lekceważyć i wszystkie dowody powinny być skrupulatnie sprawdzone. Wierzymy w to, że decyzja jaka zostanie podjęta będzie miała przede wszystkim na względzie dobro F1 i całego sportu motorowego. Jesteśmy zdegustowani i obawiamy się, że na całej aferze najbardziej ucierpi dobra reputacja F1" - oświadczyli Japończycy.

Jak mówi status i regulamin FIA nie jest możliwe odwołanie prezydenta federacji z jego funkcji. Może uczynić to tylko on sam, podając się do dymisji, czego Mosley nie zamierza jednak robić.

Sam zainteresowany zaprzecza wszystkiemu. "To, co zostało przedstawione w gazecie w żadnym elemencie nie odpowiada prawdzie. Moi adwokaci zajmują się już tą sprawą" - oświadczył w liście do FIA Mosley.