"Stałem bok w bok z Kimim Raikkonenem. Nagle zobaczyłem, że bolid Raikkonena gwałtownie przesuwa się do przodu i po chwili zorientowałem się, że to Lewis nie wyhamował i uderzył w tył Ferrari. Musiałem zachować zimną krew, skoncentrować się i cierpliwie poczekać na zielone światło" - mówił na konferencji Kubica.

Reklama

Kiedy Polak wrócił na tor, musiał jechać za wolniejszymi bolidami, mając jeszcze za plecami Fernando Alonso. Wiedział, że musi wypracować sobie 20 sekund przewagi nad Heidfeldem. "Jechałem bardzo szybko i udało się odjechać na 24 sekundy" - cieszy się Robert.

Zespół BMW wciąż powtarzał Kubicy, że musi zwolnić, bo jego przewaga jest bezpieczna. "Dziękuję mojemu zespołowi, że zapewnił mi tak dobry bolid, i kibicom, którzy mocno dopingowali mnie w Kanadzie" - zakończył Kubica, który sprawił fantastyczną niespodziankę szefom BMW Sauber.

"Nie umiem znaleźć słów, by opisać moje szczęście. Wszystko nam się udało. Nie marzyliśmy nawet o tym, że Robert wygra, a Nick będzie drugi. Obaj kierowcy spisali się bezbłędnie" - cieszył się dyrektor zespołu Mario Theissen z największego w historii sukcesu BMW.