Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że Kubica tegoroczną rywalizację zakończy na czwartym miejscu, pewnie zostałby wzięty za szaleńca. Sam Polak przyznawał w wywiadach, że nie liczy na zbyt wiele. Jego wyniki z początku roku pokazały jednak, że te słowa były jedynie kurtuazją.

Reklama

Polak spisywał się znakomicie, jeździł niemal bezbłędnie i jeszcze na dwa wyścigi przed końcem rywalizacji liczył się w walce o mistrzostwo. Skończyło się niestety na czwartym miejscu. Taki rozwój wypadków to - zdaniem dziennikarzy "Gazety Wyborczej" - przede wszystkim wina inżynierów BMW, którzy "zasłużyli na szóstkę za postęp technologiczny samochodu, ale powinni dostać pałę za taktykę i reagowanie na wydarzenia w trakcie wyścigu".

OSIEM BŁĘDÓW BMW

1. GP Australii, Melbourne: Nieprzemyślana taktyka - Kubica utknął

Zdaniem "GW" była to pierwsza pomyłka ekipy Kubicy. Po wypadku Davida Coultharda i neutralizacji Kubica zjechał na nieplanowany pit stop i zmieniono mu strategię, w wyniku czego Polak utknął za wolnym Sebastianem Bourdais z Toro Rosso i stracił mnóstwo cennych sekund. W kwalifikacjach był drugi, potem jechał siódmy, a w końcu i tak nie dojechał do mety przez Japończyka o nazwisku Nakajima.

Reklama

2. GP Monako, Monte Carlo: Kto nie dopompował opon i kto nie słucha kierowcy?

Na początku wyścigu Kubica miał zbyt niskie ciśnienie w oponach. Na mokrym torze bolid się ślizgał. Dopiero dramatyczne prośby Polaka o zmianę ogumienia dały skutek. Efekt był znakomity - nasz kierowca wyprzedził Felipe Massę, a na metę dojechał drugi za Lewisem Hamiltonem.

Reklama

3. GP Wielkiej Brytanii, Silverstone: Naprawdę nie wiadomo, co się stało

Kubica nie wystartował w trzeciej części kwalifikacji, choć do niej awansował. Dlaczego? Tego BMW Sauber nikomu nie było łaskawe powiedzieć.

4. GP Węgier, Hungaroring

W wyścigu bolid spisywał się fatalnie, był źle przygotowany. Kubica zakończył GP Wielkiej Brytanii w żwirowej pułapce. "Tak źle mi się bolidu jeszcze nie prowadziło. Nie w BMW, w całej karierze" - mówił potem.

4. GP Belgii, Spa-Francorchamps

"Zespół chciał, by Kubica zjechał na drugie tankowanie na tym samym okrążeniu, co Nick. Stanąłby za nim w upokarzającej kolejce. Potem tankował i zmieniał opony przez pełne 12 sekund" - pisze "Gazeta Wyborcza". Na szczęście do tego nie doszło, ale i tak pit stop odebrał Kubicy podium. Problemy z podłączeniem końcówki węża sprawiły, że uciekło mi kilka sekund. I kilka pozycji.

6. GP Singapuru, Singapur: Mógł wygrać, był 11

11. miejsce zamiast zwycięstwa - Polak musiał zatankować w chwili, gdy aleja serwisowa z powodu neutralizacji była zamknięta i dostał karę przejazdu przez boksy. Chciał, by dotankowano go wcześniej, ale zespół powiedział "nie". Nico Rosberg, który był w takiem samej sytuacji, co Kubica, ale zatankował o jedną rundę wcześniej, dojechał do mety drugi.

7. GP Chin, Szanghaj: Blok Heidfelda, czyli wo ist der Hund begraben

W samej końcówce Nick Heidfeld mógł dać się wyprzedzić Kubicy i w ten sposób zdobyć dla niego cenny punkt. Ale szef zespołu Mario Theissen nie widział takiej potrzeby. Pewnie zauważył ją dopiero po kończącym sezon GP Brazylii, gdy zobaczył miejsca swoich kierowców w klasyfikacji generalnej. Kubica spadł na 4. miejsce właśnie przez to jedno "oczko". A Heidfelda i tak z 5. pozycji zepchnął Fernando Alonso.

8. GP Brazylii, Sao Paulo: Grand Finale głupoty

"O 15:00 miał ruszyć wyścig, o 14:58 lunęło. Start przesunięto o 10 minut, by dać zespołom czas na zmianę opon na <mokre>. 19 kierowców to zrobiło. Wszyscy oprócz Kubicy" - pisze "Gazeta". "Dostaliśmy błędne informacje o stanie toru. I o decyzjach rywali - że niby wszyscy wokół mają <suche> gumy. I moje nie nadawały się do jazdy" - mówił polski kierowca BMW Sauber.