Dokładnie obejrzałem powtórki telewizyjne i już wiem, że to nie ja zawiniłem. Choć przyznam, że tuż po wyścigu miałem poważne obawy, że do zdarzenia z Valtterim doszło z mojej winy - przyznał Australijczyk.
Ricciardo potwierdził, że rzeczywiście zblokował koła w swoim bolidzie i uratował się przed kłopotami w pierwszym zakręcie.
Chwilę później pojawił się Bottas, chyba liczył na wolny tor. Ale sytuacja się zmieniła i doszło do kontaktu. Potwierdzam, że to ja w niego uderzyłem, ale to zwykły incydent, moje zachowanie nie było zamierzone - dodał Ricciardo.
Bottas, zdobywca pole position, po kolizji obrócił się na wyjściu z zakrętu, w efekcie spadł na ostatnie miejsce. Ricciardo natomiast stracił przednie skrzydło w bolidzie i musiał zjechać do serwisu po nowy element. Wyścig zakończył ostatecznie na 12. pozycji.
Bottas, który po doskonałym wyniku w kwalifikacjach liczył na miejsce na podium, ostatecznie był 15. Fin tuż po zdarzeniu krzyczał przez radio, że został uderzony, liczył na to, że Zespół Sędziów Sportowych (ZSS) ukaże Australijczyka.
Ci jednak uznali, że zdarzenie nie miało wymiaru świadomego, niezgodnego z przepisami działania i nie ukarali Ricciardo.