Wziąłem dzień wolny w pracy tylko po to, aby przyjechać i świętować sukces Vingegaarda - powiedział jeden z tysięcy oczekujących fanów, którzy zebrali się w stolicy już na długo przed przybyciem zwycięzcy "Wielkiej Pętli", która w niedzielę zakończyła się w Paryżu.
Vingegaard przyleciał do kraju z Holandii, gdzie siedzibę ma jego zespół Jumbo-Visma. Wraz z najbliższymi przyleciał do Kopenhagi prywatnym samolotem, który był eskortowany przez dwa myśliwce F-16 z duńskiej obrony powietrznej. To już tradycja, że w ten sposób honorowani są duńscy bohaterowie wracający do ojczyzny.
25-letni Vingegaard, który przed rokiem przegrał tylko ze Słoweńcem Tadejem Pogacarrem. jest drugim duńskim kolarzem na liście triumfatorów TdF. W 1996 roku wygrał Bjarne Riis. Liderem został po 11. etapie z metą na przełęczy Granon w Alpach. Po samotnym ataku wygrał ten odcinek. Zwycięstwo przypieczętował, gdy odniósł kolejny sukces w Hautacam na ostatnim górskim etapie.
To było naprawdę bardzo emocjonalne przeżycie widząc, jak Vingegaard zdobywa żółtą koszulkę i broni jej w sposób, jaki tego dokonał. Wpuszczają do Strefy Kibica tylko 25 tysięcy fanów, więc chcemy mieć pewność, że wejdziemy - powiedziała jedna z kibicek ubrana w zwycięskie żółte barwy.
W koszulce lidera przywitał kibiców również Vingegaard, który wywalczył również białą w czerwone grochy za zwycięstwo w klasyfikacji górskiej.
Dania była gospodarzem pierwszych trzech etapów w 109. edycji Tour de France. Pierwszy etap to 13-kilometrowa jazda na czas ulicami Kopenhagi, jednego z najbardziej przyjaznych rowerzystom miast świata.
Rodzinne miasto Vingegaarda, Glyngore w północnej Danii, będzie gościć triumfatora na kolejnych uroczystościach w czwartek.