O nowych przypadkach zakażeń w peletonie organizatorzy poinformowali przed startem 10. etapu, którego trasa liczyć będzie 196 kilometrów i prowadzić ze Scandiano do Viareggio.
Łącznie liczba kolarzy, którzy zmuszeni zostali przerwać rywalizację wskutek zakażenia COVID-19 urosła do dziewięciu. Najgłośniejszy był przypadek lidera klasyfikacji generalnej i jednego z głównych kandydatów do końcowego sukcesu Remco Evenepoela. Belgijski mistrz świata został wycofany z wyścigu w niedzielę wieczorem po tym, jak wcześniej wygrał "czasówkę" i odzyskał prowadzenie.
Wcześniej dotknęło to m.in. dwukrotnego mistrza świata w jeździe indywidualnej na czas Włocha Filippo Gannę.
W poniedziałek organizatorzy Giro zdecydowali się przywrócić obowiązek noszenia maseczki w strefach, gdzie kolarze mają styczność z osobami z zewnątrz oraz na starcie i mecie każdego etapu.
Problemem również pogoda
Niepokój organizatorów wzbudza również pogoda. Wiele wskazuje na to, że ze względu na opady świeżego śniegu i zagrożenie lawinowe zmuszeni oni będą skrócić z 207 do 199 km piątkowy, 13. etap, którego metę wyznaczono w szwajcarskim ośrodku narciarskim Crans-Montana. Jak poinformowała lokalna gazeta "La Nouvelliste", prawdopodobnie kolarze ominą położoną na granicy obu krajów Wielką Przełęcz Świętego Bernarda (2469 m npm), która miała być najwyższym punktem na trasie tegorocznego Giro.
Po wycofaniu się Evenepoela, różową koszulkę lidera założy Brytyjczyk Geraint Thomas (Ineos Grenadiers), który o dwie sekundy wyprzedza Słoweńca Primoża Roglica (Jumbo-Visma).