Po słabym początku sezonu, kiedy Wizards przegrali osiem z pierwszych dziesięciu meczów, stołeczna drużyna zaczęła się spisywać na miarę oczekiwań. Podopieczni trenera Scotta Brooksa górą byli w pięciu z ostatnich siedmiu spotkań.
"Wreszcie łapiemy odpowiedni rytm. Nie gramy jeszcze całkowicie tak, jak byśmy chcieli, ale widać postęp. Zawodnicy ufają sobie wzajemnie, a to jest podstawowa sprawa" - podkreślił Brooks, który zespół objął po zakończeniu poprzednich rozgrywek.
Mecz z Pistons wyrównany był tylko przez kwadrans. Później gospodarze zaczęli uciekać rywalom. Przewaga Wizards na początku czwartej kwarty wynosiła już 24 punkty. Świetnie w ich szeregach grał John Wall; zdobył 29 punktów i miał 11 asyst. Bradley Beal dołożył 25 pkt.
Gortat natomiast na parkiecie przebywał 38 minut - najdłużej ze wszystkich zawodników. Uzyskał 14. w tym sezonie tzw. double-double. Złożyło się na nie 12 pkt i 14 zbiórek. Polski środkowy trafił sześć z 10 rzutów z gry. Na swoim koncie zapisał także cztery asysty. Popełnił trzy faule.
Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje Kentavious Caldwell-Pope - 24 pkt.
"Czarodzieje" z bilansem 11-14 zajmują 11. miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Kolejny mecz rozegrają w niedzielę. We własnej hali zmierzą się z czołową drużyną Konferencji Zachodniej - Los Angeles Clippers (20-7).