Po zwycięstwie z Litwą wreszcie zaczął się pan uśmiechać.
Muli Katzurin: Czuję się świetnie, bo taki mecz to coś, o czym się marzy. Niesamowite! Tym bardziej że wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. W drugiej części chyba nikt nie miał wątpliwości, kto jest lepszy. Graliśmy z sercem. Do tego fani byli fantastyczni. W każdym meczu na tym turnieju mamy przewagę jednego zawodnika, sześciu na pięciu. Kibice popychają nas do przodu. Ta ich niesamowita energia jest przekazywana na parkiet. Tylko tak dalej. Wszyscy są szczęśliwi. Widzę dookoła wiele uśmiechnięty twarzy. Nie ma nic lepszego niż to.
Można już mówić, że we wtorek narodziła się nowa drużyna?
O, nie wiem. To już mogą podkreować dziennikarze, będziecie mieli fajny nagłówek (śmiech). Musimy mocno stąpać się ziemi. Miło jest mieć głowę w chmurach, bo jest bajkowo, ale długo tak nie można funkcjonować. Zejdźmy trochę niżej. Każdy dzień to nowy mecz. I raz jesteś na wozie, a raz pod wozem. Na początek Serbia wygrała z Hiszpanią. Nieprawdopodobne zwycięstwo. A we wtorek już przegrała ze Słowenią. Jeśli zaczniesz myśleć, że jesteś tak dobry, bo ograłeś Litwinów i możesz wygrać z każdym, to pewnie zaraz przegrasz. Musimy pamiętać, skąd jesteśmy, jakie szanse dawano nam przed turniejem. W każdym meczu trzeba udowadniać, na co nas stać. Nie ważne przeciwko komu grasz - gwieździe NBA czy jakiegoś regionalnego zespołu.
Znów najlepsi grali bardzo długo, ale jakoś głośno nie narzeka pan na ławkę rezerwowych.
Nie chcę głośno o tym mówić, ale rzeczywiście - gdyby porównać nas z innymi zespołami, to mamy krótką ławkę. Musimy nadrobić to stylem, sercem, dopingiem fanów, wiarą. Żadne zwycięstwo nie jest dane z góry. To nie jest tak, że sobie wyjdziemy na parkiet, pomachamy do publiki i wygramy. Nie chcę mówić jak psycholog, ale czasami tak trzeba. To przemawia do zawodników.
Ci, którzy grają najwięcej: Gortat, Lampe czy Logan, nie zaczynają się buntować? Nikt nie mówi: „Sorry, trenerze, ale nie mam już siły”?
Nie, ale zaczynam się martwić. Niektórzy są już tak zmęczeni, że boję się, iż nie wyjdą jutro rano na śniadanie. Staram się wprowadzać rotację. Z Litwą na przykład dłużej zagrał Roszyk. Chciałbym mieć dziesięciu świetnych zawodników, aby Marcin mógł sobie trochę odpocząć, ale musi się jeszcze trochę pomęczyć. Mam nadzieję, że wystarczy nam paliwa. Jak nie, to trochę go kupię. Proszę mi pokazać najbliższą stację benzynową (śmiech).
Litwa zagrała słabo, bo jest zaskakująco słaba, czy też pana drużyna jest nadspodziewanie dobra?
Chcę być miły, więc powiem w sposób miły: nie obchodzi mnie Litwa. Cały czas koncentruję się na swoich podopiecznych. Zastanawiam się, co zrobić, żebyśmy dalej wygrywali, jednocześnie nie męcząc zbytnio niektórych zawodników. Być może z Litwą wygraliśmy dlatego, że ich gwiazdy nas zlekceważyły? A może to my na nic więcej im nie pozwoliliśmy? Nie wiem. Nie przejmuję się tym, bo jutro mogą nas nie zlekceważyć, zawziąć się i ograć. Większość rzeczy w tym sporcie jest tymczasowa.
Przed turniejem powiedzielibyśmy, że Polska wygra z Litwą jeden na dziesięć meczów. To właśnie był ten jeden jedyny mecz?
Możemy przypominać o naszych stratach, niecelnych rzutach i tak dalej, bo to nie był najlepszy mecz Polski. To nie była ta „jedynka”. Ale spotkanie z Litwą mogło być przełomowe. Może moi zawodnicy zaczną wierzyć w coś dużego. Zawsze im powtarzałem: „Uwierz w to, uwierz w siebie! Nie wychodź na parkiet z podkulonym ogonem, z myślą, że rywale są lepsi. Jak uwierzysz w siebie, to dasz sobie radę. Nie pękaj”.
Nigdy nie ocenia pan indywidualnie zawodników, ale chyba nawet pan jest pod wrażeniem gry i roli, jaką w tej drużynie pełni Gortat.
To taki koleś, który dodaje energii drużynie. Ale nie tylko on. Liczy się również doświadczenie rezerwowego, na przykład Adama Wójcika, który zbiera wszystkich do kupy, jednoczy. Cały czas jest z nami również Maciek Zieliński. To wszystko jest istotne dla atmosfery, dla dobra drużyny.
Kiedy zacznie pan w końcu świętować?
Kibice mogą świętować, a my wciąż nie mamy na to czasu. I na tym polega problem. Ogrywasz świetną drużynę i nie masz czasu, żeby się rozluźnić. Przed meczem z Turcją - analizy. Po meczu - kolejne. Z każdym razem trzeba szukać czegoś, co zaskoczy rywala. To ciężka praca.
Spodziewał się pan tak dobrego startu na EuroBaskecie?
Szczerze? Nie. Ale ja się nie czuję z tego powodu winny, tylko dumny, że jest inaczej, niż wszyscy przewidywali.
Trener Litwinów powiedział, że Polska jest najlepszą drużyną w grupie D. Zgadza się pan?
I co ja mam panu powiedzieć? Pewnie starał się być miły. Dzięki za komplement, ale przed nami jeszcze kilka meczów. Można sobie gadać, że ci są lepsi, a tamci gorsi, ale to wszystko jest nic niewarte. Bo wychodzisz na boisko i wszystko się zmienia.