Reprezentantka RPA jest w samym centrum sporu, którego celem jest uregulowanie statusu biegaczek z naturalnie wyższym poziomem testosteronu. W ubiegłym roku IAAF zaostrzył przepisy związane z poziomem tego hormonu u kobiet, które rywalizują na dystansach od 400 m do jednej mili (1609 m). Przed zmianami dopuszczano 10 nanomoli testosteronu na litr krwi, później - najwyższej pięć nanomoli.

Reklama

28-letnia Semenya, podwójna mistrzyni olimpijska w biegu na 800 m oraz trzykrotna mistrzyni świata na tym dystansie, w czerwcu zaskarżyła tę decyzję do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS). Instytucja w Lozannie 1 maja odrzuciła jednak wniosek zawodniczki z RPA.

Lekkoatletka niespełna miesiąc później, 29 maja, złożyła więc apelację do szwajcarskiego sądu najwyższego i tu odniosła przynajmniej tymczasowy sukces. Organ orzekł bowiem, że do czasu podjęcia ostatecznej decyzji IAAF ma wstrzymać się ze stosowaniem nowych przepisów. To oznacza, że na razie Semenya będzie mogła startować we wszystkich zawodach pod egidą IAAF, na wszystkich dystansach, bez konieczności obniżania poziomu testosteronu.

"Mam nadzieję, że po tej apelacji będę mogła znów cieszyć się wolnością w biegach. Jestem wdzięczna szwajcarskim sędziom za tę decyzję" - powiedziała.

Nie podano na razie nawet orientacyjnej daty ogłoszenia ostatecznego wyroku.