Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kariera najlepszego obecnie naszego oszczepnika, który do niedawna był zawodowym piłkarzem ręcznym, a lekkoatletyką zajmuje się na poważnie dopiero od kilku lat - zaznaczono w kanale telewizyjnym YLE.
Jak dodano, ostatni raz fiński oszczepnik uzyskał podobną odległość 15 lat temu, kiedy słynny Tero Pitkaemaeki został w Osace mistrzem globu wynikiem 90,33 m.
Teraz stary mistrz od roku jest... trenerem Helandera i rezultaty już widać - podkreślono.
Helander od dziecka grał, podobnie jak jego rodzice, w piłkę ręczną i był nawet reprezentantem Finlandii. Do 2015 roku grał zawodowo w szwedzkiej ekstraklasie w zespole Allingsas. Jego rzuty mierzone przez radar osiągały największe prędkości i - jak przypomniały szwedzkie media - bramkarze bali się jego strzałów. Równolegle trenował rzut oszczepem. Problemem 25-letniego Fina są jednak częste kontuzje łokcia i barku oraz brak lekkoatletycznego doświadczenia czy nawyków charakterystycznych dla tego sportu.
Startował już w mistrzostwach świata w Dausze w 2019 roku oraz w ubiegłorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio, ale nie wszedł do finałów.
Ma ogromne możliwości, lecz jego problemem, poza urazami, jest brak regularnych startów i tym samym doświadczenia, co rzutuje na psychikę, nad którą teraz intensywnie pracujemy. Jeżeli nie odniesie ponownie kontuzji, to ma szanse na medale w tegorocznych mistrzostwach świata i Europy, a później w igrzyskach w Paryżu. Nawet na złoto - ocenił Pitkaemaeki.
Zbigniew Kuczyński