Nowa Zelandia była bowiem krajem przesiadkowym dla całej delegacji. Wyspiarze trafili najpierw na dwutygodniową kwarantannę w Christchurch, drugiego pod względem liczby ludności miasta Nowej Zelandii. Potem przewieziono ich do Auckland na Wyspie Północnej, skąd mieli odlecieć do ojczyzny.

Reklama

Mieli jednak pecha, bo wówczas władze Nowej Zelandii wprowadziły w kraju, a szczególnie w półtoramilionowym Auckland znaczące obostrzenia i lockdown z powodu pandemii.

W Auckland sześciu sportowców z Wysp Cooka biorących udział w rywalizacji w Tokio oraz kilku działaczy spędziło blisko dwa miesiące - poinformował portal insidethegames.biz.

Niemniej olimpijczycy z Wysp Cooka cieszą się, że zostali "wypuszczeni", bowiem w poniedziałek władze Nowej Zelandii poinformowały, że największe miasto w kraju pozostanie objęte ograniczeniami społecznymi przez kolejne dwa tygodnie. Sportowcy z Wysp Cooka zanim będą mogli zobaczyć się z najbliższymi poczekają... kolejne dwa tygodnie. Spędzą je w… kolejnej izolacji i kwarantannie już w kraju, na wyspie Rarotonga w jednym z ośrodków SPA.

Reklama

Niektóre dni były lepsze, niektóre gorsze. Zmagałem się z samotnością. Jeśli wytrzymałem dwa tygodnie na kwarantannie w Christchurch to jeszcze te dwa tygodnie wytrzymam - wyznał przewodniczący Komitetu Olimpijskiego Wysp Cooka Hugh Graham portalowi „Cook Islands News”.

Podziękował jednocześnie serwisom społecznościowym z Wysp Cooka, które uruchomiły programy i aplikacje, by delegacja sportowców i działaczy jak najmniej odczuwała izolację w Auckland.

To był dziewiąty z rzędu udział sportowców tego wyspiarskiego terytorium stowarzyszonego z Nową Zelandią w igrzyskach. Zapewne Tokio może być najbardziej zapamiętaną olimpiadą, właśnie ze względu na problemy delegacji z powrotem do ojczyzny.