W sobotę Włochy grają z Francją. Jest pan zdenerwowany na Francuzów, którzy bardzo krytycznie się o was wypowiadali?

Atmosfera jest coraz bardziej napięta, ale nie tylko dlatego, że codziennie się nas prowokuje. Jest napięta, bo tak powinno być, kiedy spotykają się odwieczni rywale. Cała ta nerwówka więc mnie nie dziwi, ale niektóre wypowiedzi Francuzów są dla mnie absurdalne.

Nie czuje się pan prowokatorem i symulantem? Lassana Diarra stwierdził niedawno, że wszyscy włoscy piłkarze tacy są…
Ja prowokatorem? Taki mały, skromny mężczyzna (śmiech)? A symulują na boisku wszyscy. Każdy kto boi się o swoje zdrowie. A więc Francuzi też. Zagram na sto dziesięć procent możliwości, aby wszelkie oskarżenia pozostały tylko pustymi słowami. Przypomina mi się sytuacja przed półfinałem z Niemcami. Wtedy zorganizowano na nas prawdziwą nagonkę. Odpowiedzieliśmy im na boisku. Zagraliśmy znakomicie. Teraz będzie tak samo.

Co pan sądzi o selekcjonerze Francuzów Raymondzie Domenechu, który stwierdził, że obawia się meczu z Włochami, bo sprzyjają wam sędziowie?
Nic o nim nie sądzę. Jego już osądziły odpowiednie organy dyscypliny. Usiądzie na trybunach, a nie na ławce rezerwowych. To zasłużona kara. Nie dotykają nas jego słowa, są zupełnie bezsensowne. Krytyka, a już na pewno ta niekonstruktywna zupełnie po nas spływa.

Czy nie sądzi pan, że włoska piłka nie ma po prostu dobrej opinii w świecie?

Myślę, że jest wprost przeciwnie. Już nie gramy defensywnie, nie prowokujemy, nie udajemy. Dowodem na to jest bezdyskusyjne zwycięstwo na ostatnim mundialu, a także dominacja Milanu w Lidze Mistrzów. Teraz marzy nam się mistrzostwo Europy.

Jesteście chyba bardzo zdeterminowani. Nawet 36-letni Christian Panucci nie przestał marzyć o tytule i nie odmówił przyjazdu na kadrę.
To bardzo budujące. Wszyscy na zgrupowaniu czujemy to samo, co Panucci. Gdy ojczyzna wzywa, to nie patrzysz ani na swój wiek, ani na swoje zdrowie.

Pan ma już 32 lata, a forma nadal świetna.

Bo spokojny ze mnie człowiek i nikogo nie prowokuję (śmiech). Nigdy nie miałem ani jakichś ciężkich kontuzji, ani problemów z psychiką. Nadal jestem w stanie zagrać czterdzieści meczów w sezonie. Na światowym poziomie.

W sobotę zagra pan przeciwko swojemu partnerowi z ataku Juventusu Davidowi Trezeguet. On też ma złe zdanie o Włochach? Niedawno pokłócił się z szefami Juve…
Nie rozmawialiśmy zbyt wiele o sobotnim meczu, tak się umówiliśmy. To będzie takie dziwne spotkanie kolegów, bo bez żadnych uprzejmości. Można powiedzieć, że na poziomie reprezentacji nie jesteśmy przyjaciółmi. Nigdy z Davidem nie rozmawiałem o zeszłorocznym finale mistrzostw świata. Dla niego to było traumatyczne przeżycie. Nadal ma zadrę w sercu. Postaram się, aby tam pozostała.















Reklama