Górnik to klub utrzymywany głównie z publicznych, miejskich pieniędzy. W 20-tysięcznych, bogatych Polkowicach władza uznała, że stać ją na zespół piłkarski w ekstraklasie i "pompowała" pieniądze, które w znacznej mierze działacze przeznaczali na łapówki - twierdzi "Gazeta Wyborcza". Dziś zespół jest liderem w III lidze i na pewno awansuje.

Reklama

Środowa akcja policji była zakrojona na szeroką skalę. W ręce policji wpadli: Ireneusz A., Jacka B., Tomasza M. Wszyscy trzej w przeszłości grali w Górniku.

Wszystkich przewieziono do wrocławskiej prokuratury, gdzie postawiono im zarzuty ustawiania meczów. Wszystko wskazuje na to, że w śledztwie "sypnęli ich" inni zawodnicy - pisze "Gazeta Wyborcza".

W trakcie śledztwa zarzuty usłyszeli w zasadzie wszyscy działacze i trenerzy związani kiedyś z Górnikiem, a także czterej piłkarze. Klub masowo kupował mecze i dzięki temu w 2003 roku awansował do I ligi, a w kolejnym sezonie korumpował sędziów i rywali, aby z niej nie spaść. Nie udało się.

Apogeum ten proceder osiągnął wiosną 2004 roku, gdy Górnik i Świt z trenerem Januszem W. ratowały się przed spadkiem. W rundzie rewanżowej kluby próbowały kupić prawie każdy mecz.