Perez, zanim nawet oficjalnie otwarto okienko, zdążył już pobić rekord transferowy, który należał zresztą do niego samego. Za Portugalczyka Cristiano Ronaldo zapłacił Manchesterowi United aż 94 mln euro. To o 20,5 mln więcej niż za Zinedine'a Zidane'a z Juventusu, którego Królewscy kupili w 2001 r. A przecież Perez zapłacił jeszcze 65 mln Milanowi za Kakę, który we wtorek przeszedł badania medyczne i został przedstawiony na oficjalnej konferencji prasowej.

Za tych dwóch - niewątpliwie genialnych - piłkarzy nowy stary prezes wyłożył już więc 159 mln euro. Dla porównania w zeszłym sezonie (2008/09) poprzedni prezes Calderon sprowadził siedmiu nowych zawodników za łączną sumę nieco ponad 72 mln euro, a dwa lata temu na ośmiu piłkarzy wydał 119 mln. To pokazuje, jak bardzo styl Pereza różni się od innych szefów klubów. A jest więcej niż pewne, że prezydent Królewskich, kredytowanych przez największe hiszpańskie banki (coraz głośniej zaczyna się mówić o tym, że gwarantem tych pożyczek może być nawet rząd hiszpański albo hiszpańska rodzina królewska), nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Reklama

W ostatnich dniach nieco przycichły plotki transferowe wokół klubu z Santiago Bernabeu. Szczególnie po tym, jak wyceniany na ponad 30 mln euro zakup Davida Villii z Valencii się nie powiódł. Jakaś wielka gwiazda (Franck Ribery za 60 mln., Karim Benzema za ponad 30?) niemal na pewno jeszcze do stolicy Hiszpanii trafi.

Wprawione w ruch wahadło Pereza robi zamieszanie na rynku. Nie tylko pozwala właścicielom klubów, których zawodnikami zainteresował się Real, dyktować kosmiczne ceny, ale jeszcze napełnia kasę innym klubom oraz zmusza je do wysiłku, czyli szukania wzmocnień.

Pod ścianą postawiona została Barcelona. Kibice Realu właśnie dlatego oddali władzę w ręce Pereza, by ten zdetronizował Barcę - mistrza Hiszpanii, zdobywcę Pucharu Króla i Pucharu Europy za zeszły sezon.

Prezydent Joan Laporta już w kilku wywiadach uderzył w ostre tony i oskarżył Pereza o psucie rynku. Sam zapewniał, że Barcelona wzmocnień nie potrzebuje, bo jest drużyną idealną. Słowa to jedno, czyny drugie.

Reklama

Nie jest tajemnicą, że Barca szuka nowego napastnika. Szefowie Katalońskiego klubu chcieliby pozbyć się Samuela Eto'o. Na razie Kameruńczyk jednak odrzucił "stratosferyczną" - jak powiedział Laporta - ofertę szejków z Manchesteru City (pozyskali już za 21,2 mln euro Roque Santa Cruza). Angielski klub chciał zapłacić za napastnika 25 mln funtów, ale to, co czyniło propozycję tak wyjątkową, była pensja zawodnika.

Eto'o miał zostać najlepiej zarabiającym piłkarzem świata z pensją ponad 13 mln euro rocznie. Wczoraj światowe agencje informowały, że Barca zaoferowała jednak Eto'o nową - obowiązującą do 2012 r. - umowę. Co nie zmienia faktu, że Katalończycy i tak mogą chcieć sprowadzić Zlatana Ibrahimovicia z Interu Mediolan (ponad 70 mln.) albo Diego Forlana z Atletico Madryt. Inne źródła mówią o kosmicznym transferze Fernando Torresa z mającego poważne finansowe problemy Liverpoolu. Po tym jednak, jak jeden z współwłaścicieli The Reds George Gillett sprzedał za ponad 330 mln euro swoje udziały w kanadyjskim hokejowym klubie Montreal Canadiens, spekulacje te nieco przycichły.

Na razie jest niemal pewne, że do Barcy trafi rewelacyjny 20-latek z brazylijskiego Palmieras - Keirrison. Były - jeszcze w barwach Coritiby - król strzelców tamtejszej ligi (najmłodszy zresztą w historii) właśnie negocjuje z Katalończykami. Cena wyniesie na pewno ponad 15 milionów euro.

Reklama

Największy zastrzyk gotówki wskutek szaleństw Pereza dostał Manchester United. Ma też jednak największą lukę do zapełnienia. Łamy angielskiej prasy pełne były doniesień o tym, kto może zostać następcą Cristiano Ronaldo. Faworytem większości był wspomniany już Ribery. Bayern Monachium, w którym Francuz występuje, za żadną cenę nie chce się jednak pozbyć swojego najlepszego piłkarza. Mówi się, że Ribery'ego w Bawarii może zatrzymać wielka podwyżka (w granicach 10 mln euro rocznie).

W pewnym momencie na giełdzie pojawiło się więc nazwisko 19-latka z Gremio Porto Alegre - Douglasa Costy. Prezentujący bliźniaczy do Portugalczyka styl młodziutki Brazylijczyk podobno aż pali się do wyjazdu na Wyspy, ale działacze Gremio chcą go za wszelką cenę zatrzymać. Sprawa jest na pewno jeszcze rozwojowa.

Tymczasem Czerwone Diabły zakontraktowały ekwadorskiego skrzydłowego Wigan Athletic Luisa Valencię. 23-letni zawodnik kosztował prawie 19 mln euro, ale mało kto uważa, że może on z powodzeniem zapełnić lukę po Ronaldo.

Drugi wzbogacony przez Real klub - Milan - na razie nie szaleje na rynku transferowym. W pewnym momencie media jako pewną podawały informację o transferze Bośniaka Edina Dżeko. Tymczasem wczoraj okazało się, że 23-letni napastnik zostanie jednak w Wolfsburgu.

A to i tak tylko początek tego, co zapowiada się jako bardzo gorące lato. Wahadło ruszyło.