Trybunał PKOl. uznał po prostu argumenty obu klubów, których przedstawiciele twierdzili, że przestępstwa korupcji już się przedawniły. Jednocześnie sędziowie znieśli sankcje dyscyplinarne nałożone na Widzew i Zagłębie Lubin przez Polski Związek Piłki Nożnej. To oznacza, że Zagłębie Lubin wraca triumfalnie do ekstraklasy, zajmując miejsce Arki Gdynia. Z kolei Widzew zagra w pierwszej lidze.
Co ciekawe jeszcze wczoraj w południe Arka Gdynia chwaliła się na swojej oficjalnej stronie internetowej, że PZPN właśnie potwierdził jej udział w rozgrywkach ekstraklasy. Gdyńscy działacze nie przewidzieli jednak, do jakiego absurdu może się posunąć Trybunał PKOl. Nie przewidział tego także przewodniczący Związkowego Trybunału Piłkarskiego PZPN Krzysztof Malinowski. Po usłyszeniu wczorajszego werdyktu załamał się - czytamy w "Fakcie".
"To orzeczenie tak naprawdę oznacza koniec walki z korupcją w polskim futbolu. Konsekwencje takiej decyzji Trybunały będą daleko idące. Przedawnienie dotyczy nie tylko klubów, ale i osób fizycznych. Tacy ludzie jak Dariusz Wdowczyk i Antoni Fijarczyk, którzy są w tej chwili zawieszeni, mogą spokojnie wrócić i trenować zespoły, sędziować mecze" - tłumaczy Malinowski.
Z kolei wśród przedstawicieli Zagłębia i Widzewa zapanowała euforia. "Jesteśmy znowu w ekstraklasie! Ta decyzja udowadnia, że na szczęście są jeszcze w naszym kraju instytucje, które biorą pod uwagę obowiązujące prawo" - mówi prezes Zagłębia Paweł Jeż.
"Zagłębie zagra w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ta decyzja jest ostateczna i wykonalna" - twierdzi prawnik klubu z Lubina Paweł Broniszewski.
"Okazało się, że warto walczyć z PZPN poza jego strukturami. Wszyscy nas już pogrzebali, a my jednak dopięliśmy swego. Koronnym argumentem, który przeważył szalę na naszą korzyść była sprawa przedawnienia, która za czyny korupcyjne nie pozwala karać po upływie dwóch lat od ich popełnienia" - mówi wiceprezes Widzewa Marcin Animucki.
Wczoraj wieczorem nad werdyktem Trybunału debatowała Komisja ds. Nagłych PZPN, która miała zdecydować o tym, czy związek będzie go respektował. W praktyce nie było jednak innego wyjścia, bo niewykonanie decyzji organu dyscyplinarnego PKOl. dawałoby podstawy do wniosku pokrzywdzonych o zawieszenie zarządu PZPN. To z kolei wiązałoby się z sankcjami ze strony FIFA i UEFA. A no to PZPN nie może sobie pozwolić. Decyzja ma zapaść dzisiaj.