Gdyby nie miała tych cech nie udałoby się jej rządzić grupą kilkunastu mężczyzn, a także…przekonać do przyjścia na mecze Ruchu przyjaciółek, które wcześniej nie interesowały się jakoś szczególnie sportem. "Teraz dziewczyny polubiły futbol tak bardzo, że wpadają prawie na każde spotkanie. Przy okazji denerwują się na mnie ich mężowie, którzy zostają na cały wieczór sami w domach" - śmieje się pani Kasia.
Ta jej miłość do piłki zirytowała jeszcze jednego faceta - jej partnera. "W pewnym momencie, przez mój pracoholizm, powiedział: albo ja, albo Ruch. Na szczęście w drodze negocjacji udało mi się załagodzić sytuację" - uśmiecha się Sobstyl. I dodaje: "Nauczyłam się odpoczywać w weekendy, kiedy to chodzę na basen, oglądam filmy i robię kilka innych miłych rzeczy. Co na przykład? No… oglądam mecze w telewizji. Naprawdę polubiłam ten cały sport." - zapewnia.
Za to w tygodniu pani prezes nie może pozwolić sobie na zbyt wiele chwil relaksu. Nieustannie dogląda spraw klubu, a także pracuje na drugim etacie w odzieżowej firmie Reporter, której właściciel Mariusz Klimek jest głównym sponsorem Ruchu. "Często spędzam w robocie po czternaście godzin dziennie, ale nie narzekam. Robie przecież to, co lubię. Poza tym mam wspaniałych ludzi wokół. Należy do nich choćby trener Marek Wleciałowski - mężczyzna, z którym zawsze osiągnę kompromis, choć czasem się spieramy" - mówi Sobstyl.
Ludzie w Ruchu także mają o niej dobre zdanie. "To równa, sprawiedliwa dla wszystkich babka. Naprawdę dobrze się z nią współpracuje, lepiej niż z niejednym prezesem facetem, a poznałem ich wielu" - mówi piłkarz Tomasz Sokołowski. "Choć przyznaję, że mam też wady. Czasem jestem nieznośna. Uprę się i koniec. Ale tak to już jest, że szef musi być czasem nieprzejednanym twardzielem" - puszcza oko pani Kasia.
Teraz w klubie czuje się bardzo pewnie, choć nie zawsze tak było. "Z początku byłam troszkę przerażona swoją nową pracą. Myślałam: kobieto, co ty tutaj robisz? Przecież nie wiesz o piłce zbyt wiele. Ale z czasem udało mi się zadomowić w tym środowisku, głównie dzięki pomocy swoich współpracowników. Ich wiedza jest nieoceniona, choćby przy kupnie nowego piłkarza. Ja przecież nie znam się na futbolu na tyle, żeby sama decydować o transferach" - przyznaje Sobstyl.
Skąd pomysł, by stery nad męskim zespołem powierzyć kobiecie? Mariusz Klimek tłumaczy swą decyzję zawsze w ten sam sposób: "Pani Katarzyna odpowiada u mnie za inwestycje kapitałowe, a taką jest też dla mnie chorzowska drużyna. Dlatego wybrałem ją na prezesa".
O tym, że był to słuszny wybór, świadczą wyniki. Ciekawe, czy inspirowani chorzowskim przykładem udziałowcy innych drużyn nie zaczną zatrudniać pań na stanowisko prezesa? Taka futbolowa "Seksmisja” mogłaby wyjść naszej skorumpowanej przez mężczyzn piłce na dobre…
Od prawie roku prezesem Ruchu Chorzów jest kobieta. Pod jej rządami klub radzi sobie znakomicie - lideruje drugiej lidze prezentując przy okazji estetyczną i ładną piłkę. Katarzyna Sobstyl na każde pytanie DZIENNIKA odpowiada wyczerpująco, mówi szybko i zdecydowanie. Słychać, że jest bardzo przebojową i pewną siebie osobą.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama