Teoretycznie Ormianie prezentują poziom zbliżony do Azerbejdżanu. Mają jednak w swoim składzie większą liczbę piłkarzy grających w silnych ligach. I dwie prawdziwe perełki.
20-letni Edgar Manuczarian właśnie przedłużył o kolejne trzy lata kontrakt z Ajaksem Amsterdam, a 17-letnim Genrikiem Mchitarianem interesują się kluby ekstraklasy Francji. Manuczarian ma już za sobą debiut w Lidze Mistrzów - jesienią zagrał 20 minut w spotkaniu Ajax - Arsenal Londyn. Kilka dni temu holenderski klub przedłużył z nim kontrakt o kolejne trzy lata - do 2011 roku.
"Zauważyłem, że Edgar zaczął robić bardzo szybkie postępy. Ten piłkarz może grać w ataku praktycznie na każdej pozycji, a także za plecami napastników. Zdecydowanie stawiamy na tego chłopaka" - oznajmił dyrektor techniczny Ajaksu, Martin van Geel. Manuczarian do tej pory zagrał w 12 spotkaniach Ajaksu. Wierzy jednak, że teraz będzie grać częściej. "Chciałbym być ważnym punktem drużyny. Z Ajaksem wiążę swoją przyszłość" - deklaruje młody Ormianin.
Jeszcze większą karierę może zrobić Mchitarian z Piunika Erewań. Pochodzi on z piłkarskiej rodziny. Jego ojciec Hamlet grał w najlepszej w historii drużynie z Armenii - Araracie Erewań, który w 1973 r. zdobył mistrzostwo i Puchar ZSRR, a w ćwierćfinale Pucharu Europy stoczył wyrównaną walkę z Bayernem Monachium. Genrik dzieciństwo spędził we Francji. Po śmierci ojca razem z matką wrócił jednak do Armenii.
W międzyczasie pojechał na półroczny staż do brazylijskiego FC Sao Paulo. Choć ma dopiero 17 lat, gra regularnie w pierwszej reprezentacji Armenii i to na pozycji środkowego pomocnika. "Przygotowuję się do wielkiej kariery. Mówię dobrze w pięciu językach - ormiańskim, rosyjskim, francuskim, angielskim i portugalskim. Marzę o grze we Francji, w której mieszkałem do siódmego roku życia. Często tam jeżdżę i znam ludzi, którzy mają mi pomóc znaleźć silny klub" - opowiada nastolatek.
Trenerzy Armen Giulbudagian i Wardan Minasian na mecz z Polską powołali 23-osobową kadrę, ale przed meczem zrezygnowali z pięciu zawodników. Dwaj ormiańscy szkoleniowcy zastępują selekcjonera Armenii, Szkota Iana Porterfielda, który zachorował na raka jelita grubego. "Wyciągnęliśmy wnioski z wysokiej porażki Azerów. Silny rywal zawsze chce w pierwszych minutach złamać rywala psychologicznie. Jeśli wytrzymamy przez 15-20 minut, to może uda się nam osiągnąć dobry wynik" - rozmarzył się Giulbudagian.