"Czemu wyjechałem na Wyspy? A jak według ciebie miałem się utrzymać z pensji za grę w piątoligowej Olimpii Kamienna Góra? Nie było szansy wyżyć za te pieniądze. Dlatego pewnego dnia, gdy zadzwonili znajomi i powiedzieli, że jest praca, to po prostu wsiadłem w samolot" - opowiada „Dziennikowi” Damian.

W Anglii pojawił się ponad dwa lata temu. Spędził tam trzy miesiące. "Łatwo nie było. Całe dnie pracowałem w knajpie na zmywaku. Często po szesnaście godzin na dobę. Wracałem do domu tak zmęczony, że nie miałem nawet siły wypić ze znajomymi piwka. Jadłem tylko późny obiad i hop do łóżeczka" - tłumaczy Misan, który już pierwszego dnia pobytu w Londynie przeżył przygodę.

"Wysiadłem nie na tej stacji metra co trzeba. Kompletnie się zgubiłem, a że nie znam języka, to miałem problem. Szczególnie, że z mojej komórki nie mogłem dzwonić, a tylko odbierać połączenia. Dobrze, że znajomi w końcu zatelefonowali, bo inaczej stałbym tam do dziś" - śmieje się Misan. I dodaje: "Robota w restauracji mnie frustrowała, ale że kasa się zgadzała, to chciałem tam zostać na dłużej".

Akurat gdy Damian postanowił nie wracać do Polski, skontaktował się z nim trener Olimpii Jan Grzesiński. "Powiedział mi: <chłopie, przyjeżdżaj. Załatwię ci pracę, poza tym znów będziesz mógł trenować. Żal, żeby taki fajny zawodnik się zmarnował>" - opowiada napastnik Miedzi. Misan zaufał swojemu znajomemu. "Wyszedłem na tym całkiem nieźle. Popołudniami spokojnie grałem w piłeczkę, a wcześniej jeździłem po cmentarzach i stawiałem pomniki" - opowiada.

Jego monotonne, ułożone życie zmienił jeden mecz towarzyski. "W spotkaniu z Zagłębiem zagrałem nieźle, strzeliłem nawet gola. Potem zacząłem trenować z lubińskim klubem. Szło mi dobrze, zdobyłem nawet kolejną bramkę w sparingu z Odrą" - mówi.

Gdy wydawało się, że Misan podpisze kontrakt z lubińskim zespołem, do gry włączyła się Miedź Legnica. "Dyrektor tego klubu Zbigniew Kajdan przekonał mnie, że będę miał w nim o wiele większe szanse na występy niż w Zagłębiu. Nie okłamał mnie. Jak widać, w życiu miałem szczęście do fajnych ludzi" - uśmiecha się Damian.

Jakie są jego cele na najbliższe miesiące? "Zagrać w pierwszej lidze. Już kiedyś byłem blisko przejścia do Wisły Płock i Górnika Łęczna. Mam nadzieję, że niebawem znów otworzy się szansa na ciekawy transfer. Albo że awansuję do ekstraklasy z Miedzią. Jakkolwiek się to moje życie nie potoczy, to powiem ci jedno: ja i tak już czuję się zwycięzcą. Bo zamiast zapieprzać w restauracji na obczyźnie, zapieprzam na boisku, a więc robię to, co kocham" - kończy Misan.