Oba zespoły w La Liga w tym sezonie jeszcze się nie spotkały. Rywalizowały jednak w sierpniu w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii i lepsza była Barcelona. Zdaniem Messiego, od tego czasu "Królewscy" jednak poczynili znaczne postępy.

"Transfery Realu miały na celu wzmocnienie składu i to im się udało. Obecnie to lepszy zespół niż przed rokiem. W sierpniu jeszcze nie było tego widać, ale dziś ich gra może robić wrażenie" - przyznał Argentyńczyk.

Reklama

Potwierdzenie jego słów widać w ligowej tabeli. Stołeczna drużyna po 10 kolejkach jest liderem i wyprzedza "Dumę Katalonii" o punkt. "My też nie zrezygnujemy z walki o główne trofeum. Zapowiada się ciekawa rywalizacja, jeszcze bardziej wyrównana niż w poprzednim sezonie" - zaznaczył gwiazdor "Blaugrany".

W Primera Division Real wygrał sześć spotkań z rzędu, a łącznie z Ligą Mistrzów licznik kolejnych zwycięstw wskazuje dziewięć. W niedzielę zagra przed własną publicznością z Osasuną Pampeluna. Barcelonę, która króluje w hiszpańskiej ekstraklasie od trzech lat, w niedzielę wieczorem czeka wyjazdowy mecz w Bilbao z Athletic.

Osasuna nie przegrała na stadionie Realu po raz ostatni 18 grudnia 2005 roku. W niedzielę pierwszy gwizdek zabrzmi w samo południe, co na Santiago Bernabeu nigdy wcześniej nie miało miejsca. Mimo to, kibice wykupili już wszystkie bilety.

W Bilbao dojdzie do spotkania Messiego i Javiera Mascherano z byłym szkoleniowcem argentyńskiej kadry Marcelo Bielsą, który obecnie prowadzi Athletic. Przed przyjęciem propozycji z Kraju Basków prowadził kadrę Chile, więc będzie miał też okazję do rozmowy z zaangażowanym w lecie przez "Dumę Katalonii" Alexisem Sanchezem. Chilijczyk prawie dwa miesiące leczył kontuzję, ale wrócił na boisko we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z Viktorią Pilzno (4:0).

Ciekawie zapowiada się również konfrontacja czwartej w tabeli Valencii z lokalnym rywalem Levante, który zajmuje trzecią pozycję, a niedawno po raz pierwszy w 102-letniej historii ligi było liderem.

Gospodarze zagrają bez kontuzjowanego argentyńskiego rozgrywającego Evera Banegi. Do gry wróci za cztery tygodnie, co mocno skomplikowało plany trenera Unaiego Emery'ego, który musi zestawić skład także bez innego kreatywnego pomocnika Sergio Canalesa. Ten z kolei musi pauzować kilka miesięcy.