Były właściciel Polonii Warszawa uważa, że maszynki nie spełniają wymogów tajności głosowania. Taki sposób wyłonienia szefa PZPN może - jego zdaniem - powodować obawy niektórych delegatów o to, że inni dowiedzą się, na kogo głosowali.

Reklama

Myślę, że najistotniejszym elementem tego zjazdu będzie sprawa formuły głosowań. Jeżeli będzie głosowanie przez tzw. maszynki, to zrobi się wielka awantura. Bo na to się nie zgodzimy. A wiem, że jest to forsowane przez obecne władze PZPN. Ludzie, którzy przyjeżdżają na zjazd, szczególnie z terenu, tzw. baronowie, nie ujawnią się z tym, na kogo głosują. Więc liczymy na głosowanie tajne, jak przewiduje status związku - powiedział w poniedziałek Wojciechowski.

Przyznał, że zaprosi na zjazd notariusza, który będzie nadzorował głosowanie. Zamówiona zostanie również... przezroczysta urna na głosy.

Właściciel i przewodniczący rady nadzorczej firmy J.W. Construction Holding S.A. nie zdradził podczas poniedziałkowego spotkania z grupą dziennikarzy, kto - oprócz Radosława Majdana i Cezarego Kucharskiego (obaj byli na spotkaniu) - jest w sztabie jego współpracowników.

Na razie widać trzyosobowy sztab, ale posiadamy duży zespół ludzi. Są z nami dobrowolnie, bez płatnych angaży. To ludzie związani z polską piłką, również z PZPN. Nie chcę ujawniać ich nazwisk - przyznał.

Później wspomniano jednak nazwisko Ryszarda Komornickiego, który zresztą - podobnie jak Majdan, Kucharski oraz Tomasz Kłos - jest przedstawiony w specjalnej broszurze kandydata pod hasłem "komitet poparcia".

Wojciechowski przyznał, że jest bardzo często pytany, dlaczego ubiega się o stanowisko prezesa PZPN.

Po co mi to? Nie ma dobrej odpowiedzi. Na pewno nie robię tego dla pieniędzy, może bardziej dla chwały. Należę do ludzi czynu. Chcę zobaczyć, co uda mi się zrobić. Zmierzyć się z tym, czego nie zrobił Boniek. On zrobił to co zrobił, ale mieszkając na stałe we Włoszech, nie da się zrobić więcej. Chodzi mi m.in. o to, żeby nie tylko Legia grała w europejskich pucharach. Niech nasza piłka będzie sportem masowym, wychodzącym ze szkół podstawowych. Myślę, że uda mi się więcej niż Zbyszkowi - stwierdził.

Jak dodał, Bońkowi "generalnie udało z reprezentacją Polski, ale... to wszystko".

Wyjmijmy z tej kadry Roberta Lewandowskiego. Tylko jego. I co byłoby z tą kadrą? Czy Boniek osiągnąłby z nią sukces? To pytanie retoryczne - stwierdził.

Wojciechowski dodał, że wierzy w sukces podczas piątkowego zjazdu wyborczego. Gdybym nie wierzył w zwycięstwo, nie podjąłbym się tego. Nigdy nie podejmuję się tego, w co nie wierzę.

Podczas poniedziałkowego spotkania można było zapoznać się z wydrukowanym programem kandydata. Wspomniano w nim m.in. o nakręceniu koniunktury w polskim futbolu, co oznacza "stworzenie odpowiednich warunków, które umożliwią zainwestowanie przez całą kadencję co najmniej 500 milionów złotych w poprawę kondycji finansowej polskich klubów oraz wojewódzkich związków piłki nożnej".

Opisano tam także m.in. kwestię "prawdziwej walki z chuligaństwem stadionowym", zapewnienie tańszego szkolenia trenerów, współpracę z Ekstraklasą, budowę pozycji i prestiżu 1. ligi, a także większe wpływy ze sprzedaży praw telewizyjnych, umów sponsorskich i działań marketingowych.

Jak przyznał Wojciechowski, jedną z największych bolączek polskiego futbolu jest niedofinansowanie.

Najbardziej dotyczy to 1. ligi, ale nie tylko. Zapomina się m.in. o tzw. regionach. Ale są też kluby w ekstraklasie, mające problemy. Pięć stoi niemal na krawędzi bankructwa. Poza sześcioma-siedmioma inne mają problemy finansowe. Tym klubom trzeba pomóc. Jak? Dzisiaj trudno powiedzieć. Ale one bez pomocy merytorycznej i finansowej sobie nie poradzą. Każdy z nich wymaga indywidualnego podejścia. Trzeba dać im wędkę, a nie skazać na zagładę - zapowiedział.

Reklama

Czy PZPN powinien opłacać spółki, jakimi są np. kluby ekstraklasy i 1. ligi?

Kluby to nie prywatne podwórko. One dostarczają piłkarzy do reprezentacji, która jest naszą wizytówką, szkolą młodzież - stwierdził.

Kontrkandydat Bońka zwrócił również uwagę na sprawę miejsca zamieszkania swojego rywala, a także tego, gdzie płaci on podatki. Kucharski i Majdan złożyli zresztą niedawno pismo u ministra sportu w tej sprawie. Jak argumentowali, obecny szef PZPN nie zamieszkuje w Polsce, płaci podatki we Włoszech. Kontrowersje sztabu Wojciechowskiego budzi również zaangażowanie Bońka w reklamę firmy bukmacherskiej.

Myślę, że ministerstwo podejmie merytoryczną decyzję, jeśli chodzi o sprawę ustawy hazardowej. Powinno być jednoznacznie określone, czy to, co robi prezes PZPN, jest dopuszczalne prawnie czy nie. Czy jest dopuszczalne moralnie. Bo przez cztery lata gdzieś to się rozmywało. Chcemy wiedzieć, co komu wolno - powiedział w poniedziałek Wojciechowski.

Zbyszek mówi, że jest zameldowany w Polsce, ale zameldowanie nie ma tu nic do rzeczy. Wystarczy zobaczyć, gdzie płaci np. rachunki za telefon - przyznał rywal Bońka.

Na pytanie o odejście z Polonii Warszawa w 2012 roku (rok później klub upadł), były właściciel "Czarnych Koszul" odpowiedział:

Kryzys na rynku sprawił, że musiałem wyjść z Polonii. Trzeba była dbać o to, żeby zarobić na chleb. Ale zostawiłem klub na zero, bez długów. Jak się później okazało, kryzys dotknął też mojego następcę, który zbankrutował. Polonia w ciągu roku "odpłynęła" - przyznał Wojciechowski.

Najbliższy zjazd PZPN i wybory prezesa zaplanowano na 28 października w Warszawie.