Obrończynie tytułu w efektowny sposób rozpoczęły występ w odbywającym się we Francji mundialu. We wtorek odniosły najwyższe zwycięstwo w historii MŚ zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Pięć bramek strzeliła Alex Morgan. Nie wszystkim jednak spodobał się popis Amerykanek.
Były reprezentant Stanów Zjednoczonych Taylor Twellman skrytykował rodaczki za - jego zdaniem - nadmierną, a przez to nieodpowiednią, radość po kolejnych golach.
"Świętowanie bramek w ten sposób pozostawia w moich ustach gorzki smak, tak jak w przypadku wielu z was. Ciekawe, czy ktoś za to przeprosi po spotkaniu" - zastanawiał się na Twitterze były piłkarz.
Według niego nie było też potrzeby marnować sił czołowych zawodniczek na strzelecki popis w pojedynku ze znacznie słabszymi rywalkami.
"Nie wiem dlaczego nasza drużyna +marnuje+ czołowe postacie i ich energię, gdy zespół wygrywa już 3:0. Można pogrążyć przeciwnika, ale nie używać do tego czegoś, co może być potrzebne w przyszłości" - argumentował.
Piłkarki z USA otrzymały naganę za celebrowanie kolejnych bramek również przez byłe zawodniczki z Kanady Clare Rustad i Kaylyn Kyle. Druga z nich powiedziała, że była "oburzona i zawstydzona" zachowaniem Amerykanek. Kilka zawodniczek z Tajlandii pod koniec meczu miało łzy w oczach.
"To nie jest problem dziewczyn, że zagrały ze słabym rywalem. Nasza drużyna nie pojechała tam, by być czyimś przyjacielem. Pojechała, by wygrać ten turniej" - zaznaczył były piłkarz Alexi Lalas.
Rodaczek broniła też była reprezentantka USA Abby Wambach, która zarzuciła krytykom stosowanie podwójnych standardów.
"Powiedzielibyście męskiemu zespołowi, by nie zdobywał więcej goli lub się z nich nie cieszył? Dla niektórych z tych zawodniczek to była pierwsza bramka w MŚ. Powinny się tym ekscytować" - zaznaczyła na Twitterze.
Trenerka ekipy Stanów Zjednoczonych Jill Ellis również stanęła po stronie swoich podopiecznych.
"Rozmawiałam później z naszymi przeciwniczkami. Szacunek wobec rywali okazuje się dając z siebie wszystko w meczu z nimi. Poza tym w tej imprezie stosunek bramek jest jednym z kryteriów" - zwróciła uwagę.