Górnik ostatnio zaskakuje, i to pozytywnie. Niektórzy zaczęli nawet mówić, że już teraz może włączyć się do walki o najwyższe miejsca w lidze. Wierzy pan w to?
To nie jest kwestia wiary, tylko określenia celów. Realnych. Przede mną postawiono przed tymi rozgrywkami zadanie zajęcia miejsca od ósmego wzwyż i uważam, że to właśnie jest realny cel. Wiadomo, że każdy chce być jak najwyżej, ale by walczyć o podium musimy się jeszcze wzmocnić na kilku pozycjach. Także na razie nie dajmy się ponieść emocjom.
Wasze wysokie miejsce w tabeli oznacza, że podnosi pan sobie i zawodnikom poprzeczkę. Zimą zarząd może chcieć pucharów.
Powtórzę - zachowajmy spokój, budujmy powoli. A w tabeli mogliśmy i powinniśmy być jeszcze wyżej, gdyby nie zabrano nam punktów w Grodzisku. O tym, co wyczyniali tam sędziowie, nawet mówić mi się nie chce. Za dużo straciliśmy też na początku rozgrywek.
A pan był wtedy bliski utraty posady?
Prezes zachował spokój, ja też. To dobry prognostyk na dalszą współpracę.
Ilu wzmocnień brakuje jeszcze Górnikowi, by walczyć z najsilniejszymi?
To trudne pytanie, bo chłopcy robią postępy i to błyskawiczne. Najbardziej cieszy mnie to, że chcą się uczyć i nie ma teraz nikogo, o kim mógłbym powiedzieć, że nie zasługuje na miejsce w składzie. Oni chcą pracować i to będzie procentować. Dla mnie najbardziej liczy się ich entuzjazm. To zresztą kluczowe dla mnie słowo. Gdy widzę, że komuś się chce trenować, że ktoś z entuzjazmem podchodzi do zajęć, jest ambitny i ma zamiar coś w futbolu osiągnąć, to dla mnie jest to materiał na dobrego zawodnika, na którego nie szkoda czasu.
Takimi są powołani ostatnio do reprezentacji Zahorski i Gołoś? Radość Zahorskiego z pierwszej ligowej bramki w tym sezonie to przejaw entuzjazmu?
Tomek bardzo się ucieszył, bo teraz nikt już nie będzie mu wypominał, że nic nie strzelił. Ja wiedziałem, że w końcu trafi i to nie raz, bo ma sytuacje podbramkowe. Jego zadania są jednak inne, on bardzo dużo pracuje dla zespołu. Egzekutorem jest Dawid Jarka. A ta dwójka na pewno ma wiele entuzjazmu. Nie tylko oni zresztą. Nie muszę nikogo namawiać, by dłużej został po treningu.
Czyli do rana, bo pana treningi trwają podobno bardzo długo...
Bez przesady. Po treningu na boisku przechodzimy do zajęć taktycznych. Do taktyki przywiązuję bardzo dużą wagę, więc robimy sporo analiz. Wyjaśniam, jak należy się ustawiać na boisku, jak zachować w konkretnej sytuacji, pokazuję, gdzie dany zawodnik zrobił błąd w poprzednim meczu. Taka analiza, połączona potem z ćwiczeniami na murawie, pomaga wyrobić automatyzm zachowań. To, co wcześniej nie było wcale oczywiste, teraz staje się naturalne.
Jakoś nie wyobrażam sobie Tomasza Hajto, siedzącego godzinami przy takich analizach. W ŁKS często narzekano, że opuszcza treningi...
Ja mogę się tylko cieszyć, że mam w Górniku takich zawodników, jak Tomek, czy Jurek Brzęczek. Dają młodym świetny przykład, pracują bez żadnych narzekań, na treningach mogą być wzorem. To liderzy drużyny, w której jest naprawdę wielu wartościowych chłopaków. Przecież nawet w meczu z ŁKS na ławce siedzieli tacy zawodnicy, jak Kiżys czy Danch. To świadczy o tym, że nadal mamy rezerwy.
I one wystarczą by wygrać najbliższy mecz w Kielcach? Czeka pan na niego z większą niecierpliwością niż na inne spotkania?
Nie, to po prostu kolejny mecz, który trzeba wygrać.
Błysk w pana oczach świadczy, że to jednak szczególne wydarzenie...
Spędziłem w Kielcach parę ładnych lat i miło ten czas wspominam. Coś tam zrobiłem i mam jakiś udział w tym, jak teraz gra ta drużyna. Tak samo, jak udział w tym, co zrobiłem ja miał pracujący w Kielcach wcześniej Dariusz Wdowczyk. Rozstaliśmy się z klasą, nie ma do czego wracać. Walcząc teraz z Koroną nie będę jednak miał sentymentów. Cóż, kiedyś muszą chłopaki przegrać na własnym boisku... Liczę, że z Górnikiem.
Dlaczego Korona gra teraz lepiej, niż wtedy, gdy pan ją prowadził?
My też mieliśmy dobrą jesień, ale nie wyszło nam na dobre łapanie trzech srok za ogon. Graliśmy co trzy dni, w obu pucharach i w lidze, więc to się na nas odbiło. Nie było też tak dobrej atmosfery w szatni, jak mamy teraz w Górniku. No i nie było Ediego i Piotrka Świerczewskiego. A ja mówiłem, że potrzebni są mi tacy doświadczeni zawodnicy. Teraz mam obok siebie Hajtę i Brzęczka. Oni są moim przedłużeniem na boisku i poza nim.
Sam pan zrezygnował z doświadczonych Arkadiuszów: Kaliszana i Bilskiego. Dziś obaj są trenerami w Kielcach i to będzie dla nich szczególny mecz. Bilski obserwował jak gra Górnik na stadionie ŁKS...
Gdy byliśmy w drugiej lidze, to na nich stawiałem, byli u mnie ważnymi piłkarzami. Potem brakło im umiejętności, byli też coraz starsi, dlatego grali mniej. No i byli zawodnikami wygranymi, a ja potrzebowałem takich, co już swoje w życiu przegrali. Sporo piłkarzy przyzwyczaiło się, że tylko wygrywamy - w trzeciej lidze, potem drugiej. Że wszystko się udaje. A jak przyszły porażki, najpierw jedna, potem druga i ta w finale Pucharu Polski, wszystko się posypało. Nie znali smaku porażek, nie wiedzieli jak o nich zapomnieć. W szatni głowę wsadzali między kolana i nie było piłkarzy... Taki Edi i Świerczewski byliby wtedy nieocenieni. Podnieśliby drużynę.
Brzęczek i Hajto są takimi, jak pan to powiedział, przegranymi?
Żebym został dobrze zrozumiany - nie są przegrani, a są zawodnikami, którzy już sporo meczów w życiu przegrali. Wiedzą jak smakuje porażka i jak się z niej podnieść, jak pozbierać. Dlatego są tak ważnymi postaciami w tym obecnym Górniku.
*Ryszard Wieczorek jest od początku tego sezonu trenerem Górnika Zabrze. W poprzednich rozgrywkach prowadził Kolportera Koronę Kielce, którą wprowadził do ekstraklasy. Jego kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron przed końcem sezonu, gdy stało się jasne, że kielczanie nie zakwalifikują się do europejskich pucharów.
Ryszard Wieczorek dwa lata temu wprowadził Koronę Kielce do Orange Ekstraklasy. Ale zeszły sezon był już mniej udany i został zwolniony. Znalazł pracę w Górniku Zabrze. Z przeciętnej drużyny zrobił zespół, który wygrywa. "Szukałem zawodników po przejściach" - zdradził swoją strategię w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama