31 stycznia ma być znane nazwisko nowego selekcjonera polskiej reprezentacji. Należy pan do tej grupy, która uważa, że za późno czy może do tej, że te kilka, kilkanaście zwłoki dni nie mają znaczenia?
Według mnie trwa to wszystko zdecydowanie za długo. Baraże do mistrzostw świata to nie disco polo, gdzie można tydzień przed koncertem zaprosić pana Zenka czy pana Janka i jeżeli nie będą w odpowiedniej formie, to zaśpiewają z playbacku. Tu trzeba być przygotowanym bardzo dobrze taktycznie, mentalnie i fizycznie. Rola trenera będzie bardzo duża, aby przygotować odpowiednio drużynę. Ten mecz ma ogromne znaczenie dla polskiej piłki. To są eliminacje mundialu, który odbywa się co cztery lata i dla kilku piłkarzy to może być ostatnia szansa, aby zagrać na takiej imprezie.
Przyzna pan jednak, że decyzja nie jest łatwa...
Nie jest łatwa, ale trzeba ją podjąć. Dokładnie nie wiemy, jak przebiegają rozmowy z kandydatami, ale z tego, co przekazują media, wygląda to bardzo dziwnie. Niby już wszystko zostało ustalone z Adamem Nawałką, niby było zaplanowane spotkanie, a później, że to spotkanie było przypadkowe, pojawia się nagle Andrij Szewczenko, bo właśnie jest wolny, gdyż stracił pracę w klubie, a do tego dochodzą jeszcze inne nazwiska. Bardzo to wszystko jest dziwne.
Pamiętam, że po wyborze Adama Nawałki na selekcjonera powiedział pan, że to dobra decyzja, bo trenerem reprezentacji powinien być Polak.
I nadal tak uważam, zwłaszcza w tej sytuacji, w jakiej jesteśmy, kiedy czasu jest bardzo mało. Trener z Polski będzie miał bardzo dobre rozeznanie co do zawodników, a to bardzo ważne, kiedy nie ma czasu na analizę i poznanie potencjału. Jak to może wyglądać z trenerem zagranicznym, widzieliśmy w przypadku Paulo Sousy. Na pierwszy mecz z Węgrami kilku ważnych zawodników posadził na ławce, np. Kamila Glika, i dopiero jak dokonał zmian, to nasza gra zaczęła dobrze wyglądać. Tu może być podobnie. Obcokrajowiec na pewno będzie potrzebował więcej czasu na poznanie piłkarzy. Czasu, którego nie ma.
Sama znajomość zawodników to jednak chyba nie wszystko...
Zgadza się. Dobrze by było, aby nowy selekcjoner miał doświadczenie reprezentacyjne, czy to jako piłkarz, czy - jak to było w przypadku Nawałki - z pracy w sztabie jako asystent selekcjonera. Taki ktoś powinien wiedzieć, jakie są reprezentacyjne realia, jakie warunki, możliwości, itd. Reprezentacja to nie klub, gdzie trener ma zawodników siedem dni w tygodniu.
W takim razie na kogo pan stawia? Nawałka? A może Jan Urban, który może się okazać czarnym koniem wyścigu o posadę selekcjonera?
Słyszałem o Urbanie i według mnie to dobry kandydat. Grał w reprezentacji, ma świetną karierę piłkarską za sobą, zna polskich piłkarzy. Nawałka ma jednak tę przewagę, że był już trenerem kadry, doskonale zna piłkarzy, a piłkarze jego. Pojawiły się też informacje, że zawodnicy, a przynajmniej ich część, chciałaby jego powrotu. To ważny argument, bo łatwiej złapie kontakt z piłkarzami. Chyba teraz właśnie Nawałka miałby najłatwiej.
Jak Nawałka wygra baraże, to "kupi" kibiców, media i samych piłkarzy. Ale jak polegnie, przypomną mu w jak fatalnym stylu przegrał mistrzostwa świata w Rosji i może pojawić się poważny problem, a chyba nie o to chodzi, aby w kwietniu szukać kolejnego selekcjonera...
Istnieje takie ryzyko. Ale każda decyzja w takich okolicznościach, w jakich jesteśmy, będzie obarczona ryzykiem. Z Szewczenką może być podobnie, a jeszcze koszty kontraktu będą znacznie większe. Najważniejsze, aby podjąć w końcu decyzję. A właściwie to ta decyzja powinna już zapaść. Trzeba już myśleć o meczu z Rosją, a także ewentualnie o kolejnym z Szwecją lub Czechami. Pracy jest dużo, a czas ucieka.