Biało-czerwoni zremisowali w Glasgow w szczęśliwych okolicznościach - po golu Krzysztofa Piątka z rzutu karnego w doliczonym czasie gry. Rzepka przyznał, że wynik remisowy nie jest sprawiedliwy.

Nie przypominam sobie, żebym widział kiedykolwiek gorszą pierwszą połowę niż we wczorajszym spotkaniu. Mnóstwo było takiego chaosu, nie graliśmy w ogóle w piłkę, wybijaliśmy przed siebie, nie próbowaliśmy rozgrywać przez środek. Szkoci grali z nami, jak z dzieciakami. Nie znam statystyk utrzymania się przy piłce, ale podejrzewam, że były one dla nas miażdżące. Rywale byli lepszą drużyną, a remis na pewno nie jest sprawiedliwym wynikiem. No cóż, taka jest piłka - powiedział.

Reklama

Jego zdaniem pojedynek ze Szkotami bardziej tylko zagmatwał obraz reprezentacji, niż w czymkolwiek pomógł selekcjonerowi Czesławowi Michniewiczowi.

Zastanawiam się, czemu miał służyć ten mecz. I do dziś nie znam odpowiedzi i już jej nie poznam. Nie wiem, czy trenerowi coś ten mecz pomógł. Raczej nie, chyba, że miał na celu wyeliminowanie kilku zawodników. Za kilka dni czeka nas finał baraży o mundial, to jest "mecz roku" dla nas i zakładałem, że chociaż fragmentami pokażemy coś, co zagramy za kilka dni. A tak nie było. Byłbym spokojniejszy, gdyby tego wczorajszego meczu nie było, a tak jestem rozdygotany i zniesmaczony - podkreślił.

Reklama

Trzykrotny mistrz Polski z Lechem Poznań przyznał, że jedyne pozytywy to postawa bramkarza Łukasz Skorupskiego i Grzegorza Krychowiaka.

Wszyscy mówili, że Krychowiak będzie bez formy, ale jednak coś pokazał. Nie błyszczał, ale na tle innych zawodników wyglądał nieźle - zaznaczył.

Lewandowski i własna publiczność kluczem do zwycięstwa?

We wtorek w finale baraży o awans na mistrzostwa świata biało-czerwoni w Chorzowie zmierzą się ze Szwecją, która w półfinale po dogrywce pokonała Czechów 1:0. Rzepka oczekuje znacznie lepszego występu Polaków, a szansy upatruje w osobie Roberta Lewandowskiego, który przeciwko Szkocji nie pojawił się na boisku. Jak dodał, atutem będzie też własna publiczność.

Musimy wspiąć się na wyżyny, w końcu gramy u siebie. Będzie komplet kibiców i myślę, że oni "pociągną" zespół, a wszyscy wiemy, jaki wpływ na drużynę ma Lewandowski. Co do rywala, to nie rozpatrywałem tego w kategoriach, czy lepiej będzie trafić na Szwecję, czy na Czechów. Szwedzi może nam nie "leżeli" ostatnio, ale nie ma sensu odnosić się do historii. Szwecja będzie grała taką ostrzejszą, bardziej agresywną piłkę, ale to my musimy przede wszystkim zagrać dobre spotkanie. Dla obu reprezentacji jest to mecz o wszystko - podsumował 15-krotny reprezentant Polski.