Jest bardzo prawdopodobne, że od nowego sezonu trener Xavi Hernandez powierzy Polakowi funkcję kapitana Barcelony. Klub opuścili weterani Sergio Busquets, Jordi Alba i Gerard Pique. Być może Lewandowski nie będzie wyborem numer 1, ale ma szansę znaleźć się w czwórce kapitanów zespołu z Camp Nou. Już w debiutanckich rozgrywkach dziennikarze z Katalonii nazywali go "kapitanem bez opaski" ze względu na wpływ na barcelońską młodzież. Będzie teraz najstarszy w drużynie, ma już tytuł mistrza Hiszpanii i króla strzelców La Liga.

Reklama

Nawałka zabrał opaskę Błaszczykowskiemu

Sportowa wyjątkowość Lewandowskiego od lat nie podlega dyskusji. Ma to swoje ciemne strony, bo każda porażka, czy kryzys strzelecki wywołują głębokie poruszenie, przede wszystkim w Polsce. Lewandowski łączy, Lewandowski dzieli, jest kochany, nienawidzony, budzi uczucia skrajne i ambiwalentne. Właściwie od samego początku, gdy w 2014 roku selekcjoner Adam Nawałka postanowił odebrać opaskę kapitana Jakubowi Błaszczykowskiemu, toczy się na ten temat debata.

Reklama
Reklama

Zwykle Lewandowski zabierał głos w sprawach dotyczących kadry. Czasem zabierał go w sposób niekonwencjonalny. Osiem sekund milczenia przed kamerą po meczu z Włochami 15 listopada 2020 roku w Lidze Narodów, potraktowano jako miażdżącą krytykę selekcjonera Jerzego Brzęczka. Brzęczek uważał, że Lewandowski był po prostu sfrustrowany porażką, sam piłkarz twierdził, że wyolbrzymiono jego milczenie. Absolutnie tego nie planował. Ci, którzy czytają między wierszami, wiedzieli swoje: Lewandowski doprowadził do dymisji Brzęczka, choć doszło do niej dwa miesiące później.

Jeszcze wcześniej, po przegranym mundialu w Rosji, kibice bardzo źle odebrali tłumaczenie Lewandowskiego, że sam nie był w stanie nic zrobić. Słowa kapitana były może niezręczne, ale nie na tyle, by bez cienia wątpliwości uznać, że zrzuca całą odpowiedzialność na innych.

Lewandowski twarzą reprezentacji

Po mundialu w Katarze Lewandowski powiedział, że swoją przyszłość w kadrze uzależnia od przyjemności z gry. Też niedobrze. Bo co to znaczy, że stawia jakiekolwiek warunki? Czyżby wynosił się ponad drużynę, najwyższe dobro narodowe? Każda wypowiedź Lewandowskiego po porażce była zła, a przynajmniej znaleźli się tacy, którzy uważali ją za nieszczęśliwą. Czy może być dobry kapitan drużyny, która przegrywa? - pyta ironicznie Jerzy Dudek. Były bramkarz zwraca uwagę, że Lewandowski ma prawo czuć się zmęczony: presją, oczekiwaniami. Z tego biorą się niezręczności i błędy.

Od bardzo dawno jest twarzą narodowej drużyny, która ma swoje wady i ograniczenia. Od lat pracuje dla niej, bijąc wszelkie rekordy - 142 mecze 79 bramek. Zbigniew Boniek zagrał w reprezentacji 80 razy, zdobył 24 gole. Kazimierz Deyna 97 meczów, 41 bramek; Włodzimierz Lubański 75 meczów, 48 goli; Grzegorz Lato 100 meczów, 45 goli. Oczywiście Lewandowski nie ma medalu mistrzostw świata, w turniejach finałowych zdobył zaledwie dwie bramki, tymczasem Lato aż 10 i dwa razy stawał na podium. Miał jednak obok siebie Deynę, Lubańskiego i Bońka.

Nie chodzi mi o to, by stawiać Lewandowskiemu pomniki. To jasne, że myli się, na boisku i poza nim. W Kiszyniowie zagrał słabo, choć zdobył gola na 2:0. A potem "usnął" z całą drużyną. Rywal ze 171. miejsca w rankingu FIFA miał na tyle odwagi, charakteru i determinacji, by odwrócić losy meczu. Dla części polskich kibiców stała się jakaś narodowa tragedia. Poczuli się zlekceważeni, poniżeni, dotknięci do żywego. Według nich piłkarze splamili narodowe barwy. Kto jest pierwszym winowajcą? Kapitan drużyny i jej największa gwiazda.

W Kiszyniowie zawiódł nie tylko Lewandowski

Nie bardzo rozumiemy dlaczego klasa drużyny narodowej jest mniejsza od sumy umiejętności jej piłkarzy? Dlaczego legenda Napoli Piotr Zieliński w kadrze gra zazwyczaj poniżej możliwości? Nazwy klubów, w których zatrudnieni są Polacy robią wrażenie, tymczasem gdy założą biało-czerwone koszulki ogarnia ich czasem wtórny analfabetyzm.

W Kiszyniowie Lewandowski w ogóle nie zabrał głosu. Wywołał tym dodatkowe poruszenie. Z pewnością to był błąd. Kapitan powinien brać na siebie porażki zespołu, szczególnie te najbardziej dotkliwe. Kibice mają prawo tego oczekiwać. Moim zdaniem, znacznie poważniejszym błędem kapitana był fakt, że w listopadzie 2021 roku nie zagrał z Węgrami w ostatnim meczu kwalifikacji do mundialu w Katarze. Porażka 1:2 sprawiła, że Polska straciła prawo do rozstawienia w barażach.

Przegrani nigdy nie mają racji. Cokolwiek powiedziałby Lewandowski po klęsce w Kiszyniowie wypadłoby niezręcznie i dwuznacznie. Kapitan zawiódł, tak samo jak bramkarz Wojciech Szczęsny, który był bohaterem mundialu w Katarze, a jego ręce dały Polsce drugie zwycięstwo nad Niemcami na zaledwie cztery dni przed wyprawą do Mołdawii. Czy gdyby w Kiszyniowie opaskę kapitańską nosił Szczęsny, lub Zieliński, drużyna Fernando Santosa nie popełniłaby w drugiej połowie sportowego harakiri? Teza jest niesprawdzalna, ale jej prawdopodobieństwo bliskie zera.

Apele o odebranie Lewandowskiemu statusu kapitana są raczej przejawem frustracji niż próbą rozwiązania problemów drużyny. Santos to już kolejny selekcjoner, który nie potrafi wydobyć z polskich piłkarzy pełni ich umiejętności. Być może ich po prostu nie mają, lub kibice je przeceniają? Ta ostatnia wątpliwość nie dotyczy Lewandowskiego, który, jeśli chodzi o skalę sportowej klasy i talentu, jest wciąż w Polsce poza wszelką konkurencją.

Najlepszy piłkarz nie musi być kapitanem drużyny? Nie musi. Liczy się charakter, determinacja, charyzma, wpływ na innych. Lewandowski jest najstarszy w zespole, ale jak powiedzieliśmy na początku, w Barcelonie uważają to za atut. Czy mając innego kapitana Polska grałaby lepiej? Wydaje mi się, że szukamy przyczyn klęski w Kiszyniowie podejmując tematy zastępcze. Atakowanie Lewandowskiego jest nośne i efektowne, problem drużyny narodowej tkwi jednak gdzie indziej i jest zdecydowanie bardziej złożony.

Dariusz Wołowski