Gilewicz w 2020 roku poślizgnął się na schodach i uderzył barkiem w balustradę. Prześwietlenie wykonane w lokalnej przychodzi wykazało niegroźny uraz barku.

Gilewicz domagał się 30 tys. zł odszkodowania

Były piłkarz udał się do zaznajomionego ortopedy Bogumiła P., który nie tylko trudnił się leczeniem ludzi, ale również pomagał im wyłudzać pieniądze od ubezpieczycieli, fałszując problemy zdrowotne swoich pacjentów. Tak było też z Gilewiczem - czytamy na weszlo.com.

Sfabrykowane dokumenty wykazały złamanie barku z przemieszczeniem. Na ich podstawie Gilewicz wystąpił do ubezpieczyciela o odszkodowanie w wysokości 30 tys. złotych.

Reklama

Lekarz orzecznik Saltusa zmiażdżył wniosek Gilewicza. Po pierwsze uznał, że wygojenie złamania uwidocznionego na zdjęciu byłoby niemożliwe bez pozostawienia zmian pourazowych. Po drugie proces leczenia przez lekarza Bogumiła P. jest niewiarygodny, m.in. z powodu braku kolejnych zdjęć kontrolnych. Po trzecie zdjęcie dostarczone przez Gilewicza było zrobione w nieprofesjonalnym formacie, a szpital, który miał go zrobić, nic o tym nie wiedział. A na koniec były piłkarz odmówił poddania się badaniom weryfikującym. Ubezpieczyciel odmówił wypłaty ubezpieczenia, a w lipcu 2022 r. prokurator postanowił postawić Radosławowi Gilewiczowi zarzuty oszustwa i posługiwania się dokumentami stwierdzającymi nieprawdę - przedstawił wszystko w swoim artykule Szymon Jadczak z „WP Sportowe Fakty”.

Sąd w Tychach skazał Gilewicza na 40 tys. zł grzywny i zwrot kosztów procesu. Był reprezentant Polski przyznał, że żałuje swojego czynu.