Bramki: 1:0 Maciej Tataj (90+1-samobójcza).

Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Maciej Małkowski, Mate Lacic. Korona Kielce: Paweł Sobolewski, Grzegorz Lech, Vlastimir Jovanovic, Pavol Stano.

Reklama

Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 2 200.

PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Mate Lacic, Marcin Drzymont, Maciej Małkowski - Marcus da Silva, Szymon Sawala (67. Łukasz Bocian), Grzegorz Baran, Mateusz Cetnarski (62. Paweł Komołow), Dawid Nowak - Marcin Żewłakow (75. Grzegorz Kuświk).

Reklama

Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Piotr Malarczyk (77. Jacek Markiewicz), Pavol Stano, Hernani, Dirceu Da Silva - Maciej Korzym, Grzegorz Lech (80. Aleksandar Vukovic), Vlastimir Jovanovic, Paweł Sobolewski - Edi Andradina, Andrzej Niedzielan (72. Maciej Tataj).

Pierwsza połowa meczu PGE GKS Bełchatów z Koroną Kielce toczyła się w spacerowym tempie. Piłkarze obu drużyn wyglądali tak, jakby byli na roztrenowaniu. Niemrawo poruszając się po boisku zdołali oddać tylko po jednym celnym strzale na bramkę rywali.

Pierwsi zrobili to goście. W 21. minucie po zagraniu Ediego Andradiny w sytuacji sam na sam z bramkarzem PGE GKS znalazł się Andrzej Niedzielan. Napastnik Korony posłał piłkę obok Łukasza Sapeli, jednak strzał był zbyt lekki. Bełchatowianie odpowiedzieli w 33. minucie uderzeniem Dawida Nowaka, które nie sprawiło żadnych problemów Zbigniewowi Małkowskiemu.

Reklama

Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Ataki obu zespołów nadal były nieporadne i prowadzone w wolnym tempie. Goście najlepszą okazję w tej części mieli po kolejnym dobrym zagraniu Andradiny, który tym razem dokładnie podał do wbiegającego z prawej strony w pole karne PGE GKS Macieja Korzyma. Strzał pomocnika Korony był celny, jednak Sapela odbił piłkę. Dziesięć minut później doskonałą sytuację na objęcie prowadzenia mieli gospodarze, ale Szymon Sawala z sześciu metrów posłał piłkę nad bramką Korony.

Bełchatowianie w drugiej połowie znów oddali tylko jeden celny, słaby strzał (Nowak), po którym bramkarz nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Mimo to wygrali mecz. Stało się tak po samobójczym trafieniu Macieja Tataja w doliczonym czasie gry. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Macieja Małkowskiego Grzegorz Kuświk głową zagrał na środek pola karnego Korony, gdzie najwyżej wyskoczył Tataj i, również głową, skierował piłkę w samo okienko własnej bramki.