Wynik jest niespodzianką, ponieważ wydawało się, że gospodarze będą mieli znacznie ułatwione zadanie. Dobrze spisujący się wiosną Śląsk przybył do Warszawy (zawodnicy podróżowali samolotem) w bardzo osłabionym składzie. Kontuzje wyeliminowały prawie pół drużyny, m.in. Przemysława Kaźmierczaka, Sebastiana Milę, Łukasza Gikiewicza i Dariusza Sztylkę. Zwłaszcza brak dwóch pierwszych zawodników, czołowych pomocników polskiej ekstraklasy, mógł odbić się negatywnie na grze gości.

Reklama

Z konieczności trener gości Orest Lenczyk musiał od nowa zestawiać drugą linię. Dał szansę m.in. Słoweńcowi Rokowi Elsnerowi, dla którego był to debiut w pierwszej drużynie Śląska (wcześniej rozegrał tylko dwa spotkania w Młodej Ekstraklasie).

Pierwsza połowa meczu na Konwiktorskiej toczyła się zgodnie z przewidywaniami. Gospodarze osiągnęli przewagę, a pozbawieni swoich liderów wrocławianie ograniczali się do kontrataków.

Po jednym z nich sam przed bramkarzem Polonii znalazł się Amir Spahic, ale pomocnik Śląska nie zdołał przelobować Sebastiana Przyrowskiego. W odpowiedzi już po chwili niecelnie strzelał zawodnik gospodarzy Łukasz Piątek. W 37. minucie wychowanek Czarnych Koszul stanął przed jeszcze większą szansą, jednak zmarnował sytuację sam na sam.

Reklama

W sumie poziom spotkania nie zachwycał, a największą atrakcją była... kilkuminutowa awaria jupiterów na początku zawodów. Sędzia nie musiał jednak przerywać gry, ponieważ jeszcze było widno.

Drugą część lepiej rozpoczął Śląsk, w którym wyróżniał się wprowadzony w przerwie za Spahica Waldemar Sobota. W 57. minucie mocno z dystansu - minimalnie niecelnie - kopnął Piotr Ćwielong. Ku zdziwieniu kibiców ze stolicy wrocławianie wciąż nie zwalniali tempa. Opanowali sytuację w środku boiska i co chwilę zbliżali się przed pole karne Polonii.

Gospodarze starali się stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach gry. W 62. mocno z rzutu wolnego strzelił Tomasz Brzyski, ale Marian Kelemen nie dał się pokonać.

Reklama

W 81. minucie mądrze grający wrocławianie dopięli swego. Na pole karne Polonii przedarł się aktywny Sobota i po indywidualnej akcji zdobył gola.

Podopieczni Jacka Zielińskiego zepchnęli wrocławian do defensywy dopiero w końcówce spotkania. Bliski wyrównania był Artur Sobiech, ale po jego strzale głową świetną interwencją popisał się Kelemen. W doliczonym czasie oglądaliśmy identyczną sytuację - tym razem golkiper Śląska obronił uderzenie z bliska Daniela Gołębiewskiego.

Polonia Warszawa - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Waldemar Sobota (81).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów 4 800.
Polonia Warszawa: Sebastian Przyrowski - Radek Mynar (86. Paweł Wszołek), Tomasz Jodłowiec, Adam Kokoszka, Maciej Sadlok (79. Janusz Gancarczyk) - Adrian Mierzejewski, Łukasz Piątek, Łukasz Trałka, Andreu Mayoral (70. Daniel Gołębiewski), Tomasz Brzyski - Artur Sobiech.
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Jarosław Fojut, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec - Marek Gancarczyk (76. Tomasz Szewczuk), Rok Elsner, Antoni Łukasiewicz, Amir Spahic (46. Waldemar Sobota) - Piotr Ćwielong, Łukasz Madej (89. Remigiusz Jezierski).