Spotkanie odbyło się bez udziału publiczności. Taką decyzję podjął wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski po chuligańskich wybrykach kibiców stołecznego zespołu i Lecha Poznań po wtorkowym finale Pucharu Polski w Bydgoszczy. Po zdobyciu tego trofeum (po rzutach karnych) trener Maciej Skorża zupełnie przemeblował skład. W porównaniu do meczu z Lechem było aż sześć zmian. Powodem tego były liczne kontuzje, m.in. dwóch obrońców Dicksona Choto i Inakiego Astiza. Swoje problemy miał także trener rywali Marcin Sasal, który nie mógł skorzystać m.in. z Pavola Stano i Pawła Sobolewskiego.
Gospodarze od początku spotkania mieli wyraźną przewagę i co jakiś czas stwarzali zagrożenie pod bramką rywali. W 19. minucie sprowadzony zimą z PGE GKS Bełchatów Janusz Gol, który do tej pory zawodził, trafił do siatki po uderzeniu głową, ale sędzia Adam Lyczmański dopatrzył się faulu legionisty.
Na prowadzenie pierwsi wyszli jednak goście, którzy skutecznie wykorzystali jedną z nielicznych akcji ofensywnych. Grający wyjątkowo jako środkowy obrońca Ivica Vrdoljak spóźnił się z interwencją, a pomocnik Korony Grzegorz Lech bez problemów wbiegł w pole karne i technicznym strzałem pokonał Wojciecha Skabę. Poprzednio gola w ekstraklasy, jeszcze w barwach Stomilu Olsztyn, zdobył... dziewięć lat temu.
Przewaga Legii przyniosła efekt w końcówce pierwszej połowy. Manu dośrodkował dokładnie na głowę Alejandra Cabrala, a Argentyńczyk ładnym strzałem pokonał Zbigniewa Małkowskiego.
Po przerwie przewaga Legii była jeszcze bardziej widoczna. Wyraźnie przygasł jednak 19-letni Michał Żyro, dla którego był to pierwszy mecz ligowy w tym sezonie w podstawowym składzie. Zmienił go Miroslav Radovic, który ożywił grę ofensywną stołecznego zespołu. Brakowało jednak skuteczności i zimnej krwi w decydujących momentach.
To się zmieniło w 80. minucie, kiedy właśnie Serb zachował się przytomnie po dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza (pierwszy mecz wiosną po kontuzji) i głową trafił do bramki. W doliczonym czasie gry Radovic zdobył swoją drugą bramkę, strzelając do pustej bramki po tym, jak Zbigniew Małkowski pobiegł w pole karne Legii przed rzutem rożnym.
Na pustym stadionie słyszalny był doping około trzech tysięcy kibiców, którzy najpierw zgromadzili się w okolicach parku Agrykola, a następnie przeszli pod stadion od strony Torwaru. Przed meczem rozwiesili krytykujące premiera Donalda Tuska transparenty, ale już w trakcie meczu skupili się na zagrzewaniu do boju swoich pupili. Policja była w gotowości, ale nie interweniowała.
Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Grzegorz Lech (33), 1:1 Alejandro Ariel Cabral (45), 2:1 Miroslav Radovic (80), 3:1 Miroslav Radovic (90+3).
Żółta kartka - Legia Warszawa: Ariel Borysiuk, Alejandro Ariel Cabral. Korona Kielce: Hernani.
Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz).
Mecz bez udziału publiczności.
Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Ivica Vrdoljak, Marcin Komorowski, Tomasz Kiełbowicz - Manu, Ariel Borysiuk (74. Maciej Rybus), Janusz Gol, Alejandro Ariel Cabral (90+1. Jakub Wawrzyniak), Michał Kucharczyk - Michał Żyro (64. Miroslav Radovic).
Korona Kielce: Zbigniew Małkowski - Paweł Golański, Jacek Markiewicz, Hernani, Dirceu Da Silva - Maciej Korzym, Grzegorz Lech (79. Vlastimir Jovanovic), Aleksandar Vukovic, Tomasz Lisowski (89. Jakub Bąk) - Edi Andradina (64. Dawid Janczyk), Andrzej Niedzielan.