Lubinianie zaskoczyli gospodarzy i do przerwy to oni prowadzili grę i posiadali inicjatywę, a piłka częściej gościła na połowie Lecha. Poznaniacy nie są przyzwyczajeni do sytuacji, w której na ich boisku dominuje rywal i to jeszcze niżej notowany.
Piłkarze Zagłębia częściej atakowali i choć obrońcom "Kolejorza" zdarzały drobne wpadki, to sytuacji bramkowych goście nie stworzyli zbyt wielu. Już w siódmej minucie Patryk Tuszyński nie spodziewał się, że piłka trafi do niego i nie zdołał jej opanować, choć był bardzo blisko bramki. Bramkarz gospodarzy Jasmin Buric też niepewnie interweniował. Goście często "wrzucali" piłki w pole karne i czasami brakowało tylko dostawienia nogi. Również rzuty różne w wykonaniu lubinian sprawiały sporo kłopotów miejscowym.
Po jednym z kornerów dla Zagłębia mogła paść też bramka dla... Lecha. Błyskawiczną kontrę wyprowadził Joao Amaral, który podał do Kamila Jóźwiaka. Młody pomocnik gospodarzy najwyraźniej starał się bardziej podać niż strzelać, ale ten, który miał zamykać akcję – Christian Gytkjaer, był od niej zbyt daleko.
Pod koniec pierwszej odsłony lechici mieli dwie kolejne niezłe szanse - najpierw po precyzyjnym dośrodkowaniu Vernona de Marco Maciej Makuszewski nieczysto uderzył piłkę głową, a potem sam Argentyńczyk także głową mógł pokonać Konrada Forenca.
Druga połowa przyniosła zdecydowanie więcej emocji, ale obraz gry prawie się nie zmienił. "Miedziowi" z każdą kolejną minutą czuli się coraz pewniej. W 60. minucie przedwcześnie się ucieszyli, gdyż po strzale Bartłomieja Pawłowskiego piłka trafiła w poprzeczkę, odbiła się od murawy i wyszła w pole. Sędzia Tomasz Kwiatkowski skorzystał z systemu VAR i los okazał się łaskawy dla Lecha – piłka nie przeszła całym obwodem linii bramkowej.
Kilka minut później do poznaniaków znów uśmiechnęło się szczęście. Po strzale Pedro Tiby piłka odbiła się od słupka, następnie od pleców interweniującego golkipera Zagłębia i wolno toczyła się do siatki. Jeszcze przed linią dopadł do niej Gytkajer i uzyskał bramkę numer 10 w tym sezonie.
Potem oba zespoły postawiły na otwarty futbol. Znów pecha miał Pawłowski - po jego strzale i interwencji Burica piłka trafiła w słupek. Radość gospodarzy z prowadzenia nie trwała zbyt długo – w 75. minucie Filip Starzyński wykorzystał błąd Rafała Janickiego i wślizgiem wyrównał stan meczu.
W tej wymianie ciosów lepsi byli goście. Po kolejnej akcji sfaulowany w polu karnym został Pawłowski, ale arbiter nie zareagował od razu. Poznaniacy wyprowadzili kontrę i dopiero po pewnym czasie arbiter wrócił do kontrowersyjnej sytuacji. Po wideoweryfikacji wskazał na punkt oddalony o 11 metrów do bramki, ale intencje Starzyńskiego wyczuł Buric.
Zagłębie nie rezygnowało i w trzeciej minucie doliczonego czasu gry po rzucie rożnym i zagraniu Macieja Dąbrowskiego, Nikola Vujadinovic trącił piłkę głową i zaskoczył swojego bramkarza.
Lech Poznań - KGHM Zagłębie Lubin 1:2 (0:0)
Bramki: 1:0 Christian Gytkjaer (66), 1:1 Filip Starzyński (75), 1:2 Nikola Vujadinovic (90+3-samobójcza)
Żółta kartka - Lech Poznań: Rafał Janicki. KGHM Zagłębie Lubin: Bartosz Kopacz, Bartosz Slisz
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa)
Widzów: 12 719
Lech Poznań: Jasmin Buric - Rafał Janicki, Thomas Rogne, Nikola Vujadinovic, Vernon De Marco - Maciej Makuszewski (83. Tymoteusz Klupś), Maciej Gajos, Joao Amaral, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (70. Darko Jevtic) - Christian Gytkjaer (85. Timur Żamaletdinow)
KGHM Zagłębie Lubin: Konrad Forenc - Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko, Sasa Balic (85. Maciej Dąbrowski) - Bartłomiej Pawłowski, Filip Jagiełło, Filip Starzyński, Bartosz Slisz, Damjan Bohar (90+2. Władisław Sirotow) - Patryk Tuszyński (87. Jakub Mares)