Starcie lidera z wiceliderem przyniosło sporą dawkę emocji, szczególnie w drugiej połowie. Gole padły w samej końcówce spotkania, lechici do remisu doprowadzili w trzeciej minucie doliczonego czasy gry. Szczecinianie przerwali serię czterech zwycięstw z rzędu "Kolejorza", który jednak zachował miano niepokonanej drużyny w tym sezonie. Po 11-letniej przerwie na boiska polskiej ekstraklasy wrócił wychowanek Pogoni - Kamil Grosicki.

Reklama

Spotkania Lecha z Pogonią od wielu lat przyciągały na trybuny więcej kibiców, a szczecinianie zawsze mogli liczyć na mocne wsparcie swoich fanów. Nie inaczej było w sobotnie popołudnie, na trybunach poznańskiego stadionu zasiadło ponad 17 tysięcy widzów. Tyle, że przez większość spotkania na doping mogli liczyć tylko "portowcy". Najzagorzalsi fani „Kolejorza” od początku sezonu bojkotują domowe mecze, w skromnej grupie pojawiają się na swoim sektorze i nie prowadzą zorganizowanego dopingu.

Po dość wyrównanym początku spotkania, do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Kosty Runjaicia. Najlepszej okazji do zdobycia gola nie wykorzystał Benedikt Zech, który zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego Macieja Kucharczyka. Austriak dołożył tylko nogę, ale piłka nie trafiła w światła bramki.

Reklama

W miarę upływu czasu szczecinianie mieli więcej do powiedzenia na boisku. Opanowali środek pola, przechwytywali większość piłek i umiejętnie odcinali od podań Joao Amarala i Mikaela Ishaka. Lech "zgasł" na długi minuty. Niekomfortowo czuł się w sytuacji, gdy na własnym stadionie nie może prowadzić gry. Goście nadawali ton wydarzeniom, ale też nie wykreowali żadnej dogodnej sytuacji.

Lider ekstraklasy drugą połowę rozpoczął od mocnego uderzenia. Ishak znalazł się w dogodnej sytuacji, ale zbyt długo zwlekał ze strzałem. Zdołał wycofać piłkę przed pole karne do Pedro Tiby, który z woleja uderzył przy samym słupku, ale Dante Stipica fenomenalnie obronił.

Reklama

Podopieczni Macieja Skorży atakowali przeciwnika już na jego własnej połowie, notowali wiele przechwytów i kilkoma szybkimi podaniami "wjeżdżali" w pole karne rywala. Nika Kwekweskiri zza linii pola karnego minimalnie chybił, jeszcze bliższy celu był Amaral - po strzale Portugalczyka piłka otarła się o słupek.

Piłkarze Pogoni nie mogli znaleźć sposobu na rozpędzonego "Kolejorza", ale w 62. minucie to lechici trochę sobie sami podcięli skrzydła. Kwekweskiri, leżąc już na boisku, nieprzepisowo zatrzymał rywala i zarobił drugą żółtą kartkę. W efekcie poznaniacy przez blisko pół godziny musieli grać w dziesiątkę.

Przedwczesne zejście gruzińskiego pomocnika wybiło Lecha z rytmu. Tempo meczu trochę siadło, bowiem obaj trenerzy dokonywali licznych zmian. W 69. minucie na boisko wszedł Grosicki, który niespełna tydzień temu podpisał kontrakt ze szczecińskim klubem. Można było momentami odnieść wrażenie, że 83-krotny reprezentant Polski gra w Pogoni nie od kilku dni, ale od kilku miesięcy. 10 minut po wejściu na murawę mógł zaliczyć asystę, jednak Jean Carlos Silva z pięciu metrów anemicznie uderzył piłkę głową i ta wpadła w ręce Mickey'a van der Harta.

Goście jednak znów zwietrzyli szansę na wywiezienie kompletu punktów. W 85. minucie po wymianie podań Grosickiego z Kacprem Smolińskim, Luka Zahovic z bliska trafił do siatki.

Wydawało się, że osłabiony Lech nie zdąży już odpowiedzieć i zanotuje pierwszą porażkę w tym sezonie. Mijała 93. minuta, gdy po ogromnym zamieszaniu w polu karnym piłka trafiła do Tiby, a ten znalazł lukę w gąszczu nóg i Stipica nie sięgnął piłki. Portugalczyk długo celebrował swoją radość, ale miał ku temu powody, bowiem dwa ostatnia pojedynki zaczął na ławce rezerwowych.

Kibice owacyjnie żegnali piłkarzy Lecha, którzy dawno już nie otrzymali takich braw po zremisowanym meczu u siebie.

Lech Poznań - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0).
Bramki: 0:1 Luka Zahovic (85.), 1:1 Pedro Tiba (90+3.).
Żółte kartki: Lech Poznań - Nika Kwekweskiri; Pogoń Szczecin - Luis Mata, Kamil Drygas.
Czerwona kartka: Lech Poznań - Nika Kwekweskiri (62., za drugą żółtą).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 17611.
Lech Poznań: Mickey van der Hart - Lubomir Satka, Bartosz Salamon, Antonio Milic, Barry Douglas - Michał Skóraś (46. Pedro Tiba), Jesper Karlstroem (88. Dani Ramirez), Joao Amaral (75. Joel Pereira), Nika Kwekweskiri, Jakub Kamiński (75. Filip Marchwiński) - Mikael Ishak (75. Artur Sobiech).
Pogoń Szczecin: Dante Stipica - Jakub Bartkowski, Kostas Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Luis Mata (69. Kamil Grosicki) - Michał Kucharczyk, Kacper Smoliński (90+2. Mateusz Łęgowski), Kamil Drygas (70. Jean Carlos Silva), Sebastian Kowalczyk (79. Luka Zahovic), Rafał Kurzawa - Piotr Parzyszek.