Piątkowy, wyjazdowy mecz z Wartą Poznań powinien być dla niego 98. z kolei.

Lepiej dla mnie, kiedy mam w meczu jakieś sytuacje. Na przykład na Legii było pod tym względem trudniej. Ale - z drugiej strony - gdyby w każdym meczu koledzy nie dopuszczali w ogóle rywali pod nasza bramkę, byłoby fajnie - śmiał się Plach podczas konferencji prasowej.

Reklama

Przyznał, że marcowy debiut w kadrze narodowej Słowacji był dla niego spełnieniem marzeń.

Reklama

To dla mnie bardzo ważne wydarzenie. Pracowałem przez całą karierę, by móc zagrać w reprezentacji. To dodaje pewności siebie - zaznaczył.

Z piekła do nieba w rok

Słowak przyszedł do Piasta zimą 2018, kiedy zespół walczył o utrzymanie. W kolejnym sezonie świętował zdobycie mistrzostwa Polski.

Nie wiedziałem, jak to będzie, czego się spodziewać. Broniliśmy się przed spadkiem do ostatniej kolejki. Teraz wiem, że w polskiej lidze można w jednym sezonie grać o utrzymanie, a w następnym o mistrzostwo i odwrotnie - stwierdził.

Nie ukrywał, że obserwuje napastników występujących w innych polskich klubach.

Staram się poznać ich grę, obserwuję, tyle, że składy drużyn się zmieniają - zauważył.

Czas na rozmowy o przyszłości jeszcze jest

Plach w swoim pierwszym sparingu w barwach Piasta z GKS Jastrzębie sprokurował rzut karny, po czym go obronił.

Najpierw pomyślałem, że nie za dobrze się to zaczyna, ale kiedy obroniłem, było fajnie, bo mogłem się wykazać - wspominał z uśmiechem.

Kontrakt słowackiego golkipera kończy się w grudniu.

Mamy więc czas na rozmowy o przyszłości. Na razie o tym nie myślę, tylko skupiam się na meczach, które nam zostały do końca sezonu - zakończył 30-letni zawodnik.

Warta "nie leży" Piastowi

Gliwiczanie z Wartą grali w ekstraklasie trzy razy. Nie wygrali żadnego z tych spotkań, nie zdobyli nawet gola (dwa razy 0:1 i remis 0:0).

Z Wartą nie grało się nam dotąd łatwo. Wiele zespołów połamało sobie zęby na tym rywalu. Żeby w piątek zdobyć trzy punkty, trzeba rozegrać naprawdę dobre spotkanie - ocenił trener Piasta Waldemar Fornalik.

Jego drużyna w poprzedniej kolejce pokonała u siebie Jagiellonię Białystok 2:1 po nudnej pierwszej i porywającej drugiej połowie.

Gdyby to było takie proste i wystarczyło powiedzieć piłkarzom, by zagrali tak, jak po przerwie, bycie trenerem byłoby najpiękniejszym zawodem na świecie. Druga połowa była szalona, jedyne, co można zarzucić drużynie, to skuteczność, ale wytrzymaliśmy presję. Co do pierwszej części, to nie można zapominać, że zawsze po drugiej stronie jest przeciwnik i czasem dopiero podczas meczu pewne rzeczy mogą się zazębić, nie wszystko można przewidzieć wcześniej - powiedział.