Sytuacji bramkowych długo w Legnicy nie było, ale mecz mógł się podobać, bo oba zespoły starały się grać ofensywnie i rozgrywać ataki a nie ograniczać się do posyłania długich podań do napastników. Optycznie lepiej wyglądali goście, którzy dłużej potrafili utrzymać się przy piłce i częściej przedostawali się w pole karne rywali. Bardzo aktywny był Jesus Imaz. Hiszpan nie czekał na piłkę w polu karnym, ale w swoim stylu zbiegał do pomocy, starał się rozgrywać i legniczanie mieli z nim duże problemy.

Reklama

Akcjom Jagiellonii brakowało jedynie ostatniego dokładnego podania. Przy kolejnej próbie ataku Nene już nie próbował dogrywać, ale huknął z lewej nogi z ponad 20 metrów i Stefano Kapino tylko wzrokiem odprowadził piłkę do siatki. Mogło się wydawać z boku, że bramkarz Miedzi powinien zachować się w tej sytuacji lepiej.

Po stracie gola śmielej do ataku ruszyła Miedź. Legniczanie co chwilę wstrzeliwali piłę w pole karne rywali i szybko przyniosło to oczekiwany efekt. Najpierw gospodarze wywalczyli rzut rożny, a po dośrodkowaniu Dimityra Wełkowskiego Israel Puerto nie upilnował Nemany Mijuskovica i było 1:1.

Hiszpan był blisko naprawienia swojego błędu kilka minut później. Po dośrodkowaniu Bartłomieja Wdowika środkowy obrońca gości wygrał pojedynek o piłkę, ale ta o centymetry minęła bramkę Miedzi. Była to ostatnia bramkowa okazja w pierwszej połowie.

Jeżeli do przerwy to goście byli groźniejsi, to w drugiej odsłonie spotkania role się odwróciły. Miedź przyspieszyła swoje ataki, częściej gościła w polu karnym rywali i mogła wyjść na prowadzenie. Dobrą okazję miał po indywidualnej akcji Kamil Drygas, ale posłał piłkę w środek bramki i Zlatan Alomerovic nie miał problemu z interwencją.

Szansa Drygasa była jednak niczym w porównaniu z tym, jakie okazje mieli Olaf Kobacki i Angelo Henriquez. Ten pierwszy najpierw wychodząc na sam na sam z Alomerovicem źle przyjął piłkę, a kilka chwil później będąc już przed bramkarzem gości nie trafił w bramkę. Chilijczyk natomiast biegł niemal od połowy boiska sam na Alomerovica i w końcu posłał piłkę wprost w niego.

Trener Maciej Stolarczyk, widząc, co się dzieje, dokonał szybko zmian, uszczelnił obronę i gospodarze przestali stwarzać sytuacje bramkowe. Mieli jeszcze właściwie tylko jedną w doliczonym czasie gry, kiedy Mijuskovic strzelał z linii pola karnego, ale lekko i bramkarz Jagiellonii nie miał problemu z interwencją.

Reklama

Goście takich szans jak Miedź w drugiej połowie nie mieli, ale też mogli trafić do siatki. Dwa razy bliski pokonania bramkarza gospodarzy strzałami z dystansu był Bartłomiej Wdowik, ale piłka o centymetry mijała bramkę.

Po ostatnim gwizdku żadna z ekip nie mogła być zadowolona. Sytuacja Miedzi jest coraz trudniejsza, bo do bezpiecznej strefy traci już sześć punktów, a po jesieni było pięć. Jagiellonia natomiast nadal pozostaje bez zwycięstwa na wyjeździe w tym sezonie i ma tylko dwa "oczka" przewagi nad strefą spadkową.

Miedź Legnica – Jagiellonia Białystok 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Nene (24), 1:1 Nemanja Mijuskovic (29-głową)
Żółta kartka – Miedź Legnica: Levent Guelen, Angelo Henriquez, Dawid Drachal; Jagiellonia Białystok: Dusan Stojinovic, Nene, Israel Puerto, Michal Sacek
Sędzia: Paweł Malec (Łódź)
Widzów: 3 719
Miedź Legnica: Stefano Kapino – Levent Guelen, Nemanja Mijuskovic, Jurich Carolina – Giannis Masouras (90. Dawid Drachal), Kamil Drygas, Chuca (46. Olaf Kobacki, 78. Michael Kostka), Maxime Dominquez (90. Damian Tront), Dimityr Wełkowski – Luciano Narsingh (59. Angelo Henriquez), Koldo Obieta
Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerovic – Dusan Stojinovic (74. Miłosz Matysik), Mateusz Skrzypczak, Israel Puerto (90+2. Michał Pazdan), Bojan Nastic – Tomas Prikryl (74. Tomasz Kupisz), Michal Sacek, Nene, Bartłomiej Wdowik (87. Aurelien Nguiamba) – Jesus Imaz, Marc Gual (90+2. Juan Camara)





Autor: Mariusz Wiśniewski