Raków Częstochowa - Lech Poznań 0:2 (0:1).

Bramki: 0:1 Filip Marchwiński (32-głową), 0:2 Kristoffer Velde (73-karny).

Żółta kartka - Raków Częstochowa: Ben Lederman. Lech Poznań: Jesper Karlstroem, Artur Sobiech.

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 5 500.

Reklama

Raków Częstochowa: Vladan Kovacevic - Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas, Fran Tudor - Wiktor Długosz (57. Patryk Kun), Ben Lederman (73. Szymon Czyż), Władysław Koczerhin, Jean Carlos Silva, Mateusz Wdowiak (73. Bartosz Nowak), Marcin Cebula (77. Tobiasz Kubik) - Vladislavs Gutkovskis.

Lech Poznań:Filip Bednarek - Joel Pereira, Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Pedro Rebocho - Radosław Murawski, Jesper Karlstroem, Michał Skóraś, Nika Kwekweskiri (81. Artur Sobiech), Kristoffer Velde (86. Filip Wilak) - Filip Marchwiński (90+1. Michał Gurgul).

Raków Częstochowa, który już na trzy kolejki przed końcem sezonu zapewnił sobie tytuł mistrza Polski, podejmował w niedzielę dotychczasowego mistrza, czyli Lecha Poznań i uległ mu 0:2 (0:1).

Reklama

Brak siedmiu podstawowych zawodników Rakowa

Pewnym usprawiedliwieniem dla gospodarzy może być fakt, że w ich szeregach zabrakło aż siedmiu podstawowych zawodników, w tym tak kluczowych jak Ivi Lopez, Tomas Petrasek, Zoran Arsenic czy Giannis Papanikolaou. Pierwszego z nich wykluczyła z gry kontuzja, pozostałych oraz Gustava Berggrena - nadmiar żółtych kartek. Ponadto z powodów zdrowotnych nie mogli wystąpić także Milan Rundic, Sebastian Musiolik i Adrian Gryszkiewicz.

Wobec absencji Petraska i Arsenicia, częstochowianie siłą rzeczy musieli wystawić eksperymentalnie zestawioną obronę ze Stratosem Svarnasem na środku oraz Bogdanem Racovitanem i Franem Tudorem po lewej i prawej stronie. W zespole gości zabrakło Mikkaela Ishaka, Filipa Dagerstala, Filipa Szymczaka i Afonso Sousy, ale ich brak nie był odczuwalny, bo Lech od początku posiadał przewagę, zaś częstochowska obrona z trudem powstrzymywała ataki rywali.

Niemniej, pierwszą okazję do zdobycia bramki miał w 12. min. Raków, ale Ben Lederman strzelił za wysoko. Chwilę później to samo zrobił Marcin Cebula, a uderzenie Mateusza Wdowiaka obronił Filip Bednarek.

W 19. min. Lech powinien objąć prowadzenie, ale z 8 metrów fatalnie spudłował Nika Kwekweskiri. Ale to właśnie on w 32. min. dokładnie zacentrował z prawego skrzydła do Filipa Marchwińskiego, który wyskoczył najwyżej i - mimo asysty kilku częstochowian - głową pokonał Vladana Kovacevicia. Raków miał szansę na wyrównanie w 41. min., ale Bogdan Racovitan nie miał tyle szczęścia (lub umiejętności) co Szymczak i główkował tuż obok słupka.

Po przerwie nadal przeważał Lech, a dogodnych sytuacji strzeleckich nie wykorzystali Kristoffer Velde, Michał Skóraś i Joel Pereira. W 62. min. dobrze spisał się Kovacevic, a w następnej akcji Velde został w ostatniej chwili zablokowany przez Patryka Kuna.

Przełomowa okazała 68. min., kiedy to wbiegający na pole karne gospodarzy Kwekweskiri został zaatakowany przez Władysława Koczerhina i upadł na murawę. Będący blisko tej sytuacji arbiter uznał to za próbę wymuszenia "jedenastki" i pokazał Gruzinowi żółtą kartkę.

Jednak po analizie VAR, która trwała prawie 4 minuty, zmienił decyzję: anulował kartkę i podyktował rzut karny. Na bramkę zamienił go Velde, który zmylił Kovacevicia. Raków już się nie podniósł, chociaż w 90. min. mógł uzyskać honorowe trafienie, ale podanie Jeana Carlosa do Bartosza Nowaka w ostatniej chwili zablokował jeden z obrońców.

Lech wygrał z Rakowem po raz pierwszy od 2020 roku, po pięciu zwycięstwach częstochowian i trzech remisach (licząc ekstraklasę i mecze pucharowe). Dla "Czerwono-Niebieskich" to pierwsza porażka na własnym boisku od grudnia 2021, kiedy to przegrali u siebie z Górnikiem Zabrze 1:2.