Tłumaczył, że po zakończeniu spotkania został ukarany czerwoną kartką za reakcję w stosunku do kibiców Ruchu Chorzów.

Przy wyjściu z boiska usłyszałem, że jestem "murzynem i mam wyp.......ć z Polski". Od czasu rozgrzewki i potem przez cały mecz z trybun słuchałem rasistowskich tekstów i imitowanych małpich odgłosów – dodał.

Reklama

Podkreślił, że jest i czuje się Polakiem, mimo że nie urodził się w Polsce i ma inny kolor skóry niż 99% polskiego społeczeństwa.

Tu jest moja rodzina, moja żona Polka, moje dziecko. Polska to mój dom. Rozegrałem w ekstraklasie dużo meczów przeciwko wspaniałym drużynom takim, jak Legia Warszawa, Lech Poznań, Cracovia, Pogoń Szczecin i wielu innym i zawsze byłem traktowany z szacunkiem i w duchu sportowej rywalizacji przez kibiców rywali. Nie myślałem więc, że spotka mnie taka sytuacja, jaka miała miejsce na piątkowym meczu - zaznaczył zawodnik występujący w polskiej lidze od 2014 roku.

Od 2015 roku za każdym razem, gdy rozgrywałem mecz przeciwko Ruchowi spotykały mnie podobne sytuacje. Aż do teraz. Mamy 2023 rok. Nie można pozwalać na to, by takie sytuacje wpływały na dobre imię tego kraju i jego obywateli. Bo Polska nie jest krajem rasistowskim. I nie ma miejsca na rasizm na polskich stadionach - zakończył Leandro.

Mielecki klub w opublikowanym stanowisku stanowczo sprzeciwił się dyskryminacji i aktom agresji ze względu na kolor skóry, podkreślając, że na stadionach PKO BP Ekstraklasy nie ma miejsca na jakikolwiek rasizm.

Reklama

Sport powinien łączyć ludzi, a nie ich dzielić. Leandro Messias dos Santos to wspaniały człowiek, dla którego Polska jest domem i miejscem, gdzie mieszka ze swoją rodziną. Wielokrotnie powtarza, jak bardzo kocha ten kraj. Wspieramy naszego zawodnika i nigdy nie będziemy przyzwalać na jakiekolwiek akty rasizmu – napisali działacze Stali.

Rozgrywany w Gliwicach mecz zakończył się remisem 1:1. Podczas konferencji prasowej temat jakichkolwiek rasistowskich zachowań na stadionie nie został poruszony.

Autor: Piotr Girczys