Stokowiec mocno przemeblował ustawienie swojej nowej drużyny. W porównaniu do ostatniego pojedynku z Radomiakiem (przegrany przez łodzian 0:3), szkoleniowiec dokonał aż siedmiu zmian w wyjściowym składzie, także na pozycji bramkarza – Aleksander Bobek zastąpił Dawida Arndta. Z kolei opiekun Lecha John van den Brom desygnował na boisko najsilniejszy skład.
Odmieniony, przynajmniej personalnie, ŁKS początkowo dzielnie stawiał opór faworyzowanym gospodarzom. Momentami starał się grać otwartą piłkę, ale z minuty na minuty przewaga poznaniaków rosła. Po kwadransie mecz praktycznie toczył się już tylko na połowie gości. Lech najczęściej prostymi środkami – wrzutkami w pole karne - starał się szukać okazji, ale defensywa łódzkiego zespołu radziła sobie całkiem nieźle.
W 19. minucie lechici przeprowadzili szybką akcję prawą stroną boiska, Filip Marchwiński wycofał piłkę zza linię pola karnego, a Mikael Ishak niezwykle precyzyjnym strzałem nie dał szans Bobkowi.
Po zdobyciu gola poznaniacy nadal dyktowali warunki, a goście kurczowo pilnowali własnej bramki. W ofensywie nie mieli zbyt wielu atutów, ani pomysłów, by w jakikolwiek sposób zagrozić rywalowi. W pierwszej połowie oddali tylko jeden celny strzał, ale piłka po lekkiej główce Marcina Flisa wpadła w ręce bezrobotnego Bartosza Mrozka.
Tuż przed zakończeniem pierwszej odsłony "Kolejorz" podwyższył wynik. Kristoffer Velde idealnie obsłużył Ishaka, który zgubił obrońców i po raz drugi wpisał się na listę strzelców.
Stokowiec już w przerwie dokonał trzech zmian, lecz większego efektu to nie przyniosło, bo to wciąż Lech miał pełną kontrolę nad meczem. Przynajmniej przez kilkanaście minut drugiej połowy, bowiem niegroźna z pozoru akcja ŁKS-u zakończyła się golem kontaktowym. Gospodarze najwyraźniej próbowali zastawić pułapkę offsajdową, ale im się to nie udało. Po podaniu Piotra Janczukowicza, Antonio Milic nie zdołał wybić piłki, a Stipe Juric z bliska wpakował ją do siatki.
Wideoweryfikacja okazała się pomyślna dla gości i podopieczni Stokowca zwietrzyli szansę na uzyskanie korzystnego rezultatu w stolicy Wielkopolski.
Lech mógł szybko uspokoić sytuację, lecz strzał Velde z ok. 10 metrów w ostatniej chwili i trochę szczęśliwie zablokował Michał Mokrzycki. Tymczasem ełkaesiacy byli nawet bliscy wyrównania, ale Bartosz Szeliga z dość trudnej piłki trafił... w swojego kolegę z zespołu.
Velde zrehabilitował się 10 minut później, wykorzystując znakomite, ponad 30-metrowe podanie Niki Kwekweskiriego.
Ten gol "zamknął" mecz, skończyły się też emocje, choć "Kolejorz" wciąż stwarzał dobre okazje. Z dystansu Bobka próbowali zaskoczyć m.in. Filip Szymczak i Filip Wilak, ale golkiper przyjezdnych nie dał się zaskoczyć.
Lech Poznań - ŁKS Łódź 3:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Mikael Ishak (18), 2:0 Mikael Ishak (44), 2:1 Stipe Juric (64), 3:1 Kristoffer Velde (81)
Żółta kartka - Lech Poznań: Radosław Murawski. ŁKS Łódź: Michał Mokrzycki
Sędzia: Damian Kos (Wejherowo)
Widzów: 25 026
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Filip Dagerstal, Antonio Milic, Elias Andersson - Adriel Ba Loua (79. Alan Czerwiński), Radosław Murawski (61. Nika Kwekweskiri), Filip Marchwiński (61. Afonso Sousa, 85. Filip Szymczak), Jesper Karlstroem, Kristoffer Velde (85. Filip Wilak) - Mikael Ishak
ŁKS Łódź: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adrien Louveau, Marcin Flis - Michał Mokrzycki, Dani Ramirez (46. Piotr Janczukowicz), Engjell Hoti (90. Jan Łabędzki) - Pirulo (46. Bartosz Szeliga), Stipe Juric (72. Anton Fase), Maciej Śliwa (46. Piotr Głowacki)
autor: Marcin Pawlicki