Polacy na tel słabiutkiej Estonii wyglądali jak profesorowie. Podopieczni Michała Probierza mieli ułatwione zadanie bo goście od 27. minuty musieli grać w osłabieniu. Czerwoną kartką po dwóch żółtych ukarany został Maksim Paskotsi.

Reklama

Moje odczucia z boiska były takie, że to była pełna kontrola. Mogliśmy w pierwszej połowie dołożyć jeszcze jedną, dwie bramki, ale w drugiej potrafiliśmy przyspieszyć fajnymi akcjami i zakończyć ten mecz - zaznaczył Piotrowski.

Gol Piotrowskiego ozdobą meczu

Dla piłkarza, który na co dzień gra w lidze bułgarskiej gol strzelony w pojedynku z Estonią był drugim w narodowych barwach.

Mam udany cały sezon, i w klubie, i w reprezentacji. Myślałem o tym, że po prostu chcę się cieszyć grą tutaj, bo jest to mega spektakl. Staram się czerpać radość z tych meczów, no i dodawać jakieś cyferki - powiedział 26-latek na antenie TVP Sport.

Piotrowski trafił do siatki rywali w 70. minucie i był to najładniejszy gol w tym meczu.

Trener cały czas powtarza na treningu - nie tylko mnie, ale też chłopakom ze środka - że mamy fajne uderzenie i żeby cały czas próbować. Zachęcał, zachęcał - i uderzyłem - zdradził Piotrowski.

Walia znacznie trudniejszym rywalem niż Estonia

We wtorek w Cardiff Polacy zagrają z Walią, która w czwartek pokonała Finlandię 4:1. Zwycięzca tego finału uzyska przepustkę na Euro 2024 do Niemiec.

Walia - na pewno niełatwy przeciwnik, szczególnie w domu. Ale wszystkie ręce na pokład, trzeba to wygrać, żeby pojechać na Euro - zakończył Piotrowski.